Wychowałem się na punk-rocku (chociaż najpierw było Europe i Bon Jovi), więc na koncert duetu Krajewski-Piaseczny poszedłem raczej ze względu na żonę. No i po raz pierwszy zobaczyłem, jak w tym naszym kostycznym Poznaniu coś między ludźmi pęka, wychodząc zza barykady krzeseł i podchodzą pod scenę, by popatrzeć z bliska na faceta, który może dziś wygląda niemłodo, ale głos ma nadal czerwonogitarowy.
Dużo piasku w Bałtyku się przesypie, zanim Piasek mu dorówna. Ale razem wypadli pięknie, i było w tym coś strasznie pozytywnego, że młody i stary ogier nie rywalizują, ale współpracują na scenie. i tylko pozostał strach, wyrażony w tekście "Kiedy mnie już nie będzie" - wolałbym, żeby nikt nie palił butów i płaszcza Krajewskiego, bo przecież nikt jego miejsca zająć nie ma prawa.
Recenzji koncertu i wydanej właśnie płyty obu panów szukajcie niebawem na
www.gloswielkopolski.pl/kultura/recenzjewydarzen/
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?