Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie trzeba ulegać wpływom, ale robić to co w duszy gra - rozmowa z Jerzym Bawołem z grupy Kroke

Marek Zaradniak
Grupa Kroke koncertuje już 25 lat. W piątek wieczorem usłyszymy ją  w klubie Blue Note
Grupa Kroke koncertuje już 25 lat. W piątek wieczorem usłyszymy ją w klubie Blue Note Anna Kaczmarz
z Jerzym Bawołem z grupy Kroke rozmawiamy o 25-leciu tego krakowskiego zespołu, który gra muzykę nazywaną po prostu „Kroke”

W tym roku mija 25 lat waszego istnienia i z tej okazji w piątek zagracie w poznańskim klubie Blue Note. Skąd zrodził się pomysł na założenie w Krakowie zespołu grającego muzykę klezmerską?
Na początku pomysłu nie było . Wszystko stało się zupełnie spontanicznie w kręgu przyjaciół, którzy znają się jeszcze z czasów licealnych i jeszcze kilku innych entuzjastów różnych gatunków muzyki, którzy obracali się w naszym towarzystwie. Spotykaliśmy się na prywatkach, imprezach towarzyskich i byliśmy zainteresowani tym samym. Słuchaliśmy podobnej muzyki i pogrywaliśmy ją sobie. Tworzyliśmy rodzaj forum dyskusyjno-grającego. Nikt wtedy nie zakładał, że cokolwiek, kiedykolwiek wyniknie. Oczywiście gdzieś tam zakładaliśmy różne quasi-jazzowe zespoły, ale niezbyt skutecznie. Któregoś dnia zabrakło nam finansów na kawę w jednej z kawiarenek. Wtedy zrodził się pomysł. A może by tak wyjść na ulicę i zagrać? I tak się zaczęło. A więc zespół powstał zupełnie spontanicznie. Nikt nie zakładał, że taka będzie nasza przyszłość. Raczej nastawialiśmy się na to, że będziemy szukać miejsca w orkiestrach lub na uczelniach. Nikt nie zakładał, że z tego co robimy dla przyjemności kiedyś będziemy czerpać korzyści.

Czy po latach dominuje w tym co robicie muzyka klezmerska?
Jeśli chodzi o muzykę to my już jesteśmy zupełnie w innym świecie. Muzyka klezmerska to był taki moment w naszej fascynacji i jak mówiłem rozpoczęliśmy na ulicy w Krakowie. Unikaliśmy wtedy muzyki klezmerskiej. Graliśmy muzykę bałkańską, ale faktycznie z czego nie zdawaliśmy sobie sprawy było w tym wszystkim kilka utworów klezmerskich. Były jednak bardziej zaczerpnięte z folkloru cygańskiego. Natomiast będąca naszym dobrym duchem pani Zofia Łuczyńska, która spotkała nas grających na ulicy w Krakowie powiedziała, że otwiera się w galerii na Kazimierzu kawiarenka i będą tam koncerty z muzyką pasującą do tej dzielnicy. A ponieważ w tym co my gramy usłyszała elementy muzyki klezmerskiej będziemy tam bardzo dobrze pasować. Zaczęliśmy tam grać i poznawać Kazimierz. A trzeba pamiętać, że w 1992 roku Kazimierz nie był taki jak dziś. To było miejsce w Krakowie , które odgórnie było skazane na niepamięć. Tam osiedlany był margines społeczny i hasło Kazimierz kojarzyło się z czymś takim, że należy bardzo ostrożnie tamtędy przechodzić, a najlepiej nie wchodzić w ogóle w głąb, bo może się to źle skończyć. Na początku wszyscy zbieraliśmy się razem. Nikt nie szedł sam. Zawsze raźniej nam było gdy szliśmy w grupie. Ten Kazimierz potem głównie po „Liście Schindlera” przybrał zupełnie inny kierunek. Natomiast my też w naszej głębokiej świadomości. Nawet nie wiedzieliśmy, że taka dzielnica istnieje i co ona znaczyła wcześniej, przed wojną dla wielu ludzi mieszkających w Krakowie i jak to wyglądało. W związku z tym zaczęliśmy poznawać tę część Krakowa, zaprzyjaźniać się z kulturą żydowską. Słuchać więcej muzyki żydowskiej. I faktycznie ten taki epizod grania w kawiarenkach na Kazimierzu spowodował, że zaczęliśmy być kojarzeni z muzyką klezmerską.

Nawet wydając pierwsze płyty w opicie mieliście „Klezmer Acoustic Music”?
To prawda, ale po wydaniu trzech pierwszych płyt stwierdziliśmy, że zrobimy coś po prostu dla siebie. Mieliśmy już zgromadzone takie finanse, aby zrobić płytę , która będzie płytą dla naszej przyjemności, dla naszej satysfakcji. Nieważne czy się dobrze sprzeda czy nie. My to robimy dla siebie, bo mamy po prostu taką fantazję. I okazało się, że płyta „The Sound s Of Vanishing World” odniosła niebywały sukces. Otrzymaliśmy za nią nagrodę niemieckiej krytyki płytowej. To nam udowodniło, że nie należy ulegać wpływom, tendencjom, dawać się zaszufladkować w jakieś ramy tylko trzeba robić to co nam w duszy gra. Płyta odniosła niebywały sukces i od tamtego czasu postanowiliśmy robić tylko i wyłącznie coś takiego. Dlatego od dawna nie można nas kojarzyć tylko z muzyką klezmerską. Od tamtego czasu wszystkie płyty zawierają tylko nasze kompozycje. Oczywiście jest w tej muzyce bardzo dużo naleciałości, dużo czerpiemy z różnych kultur i absolutnie nie odżegnujemy się od kultury żydowskiej i muzyki klezmerskiej, która wywarła bardzo wielki wpływ na naszą twórczość.

Którą z waszych płyt uważacie za najważniejszą?
Każda płyta jest równie ważna dla nas. Można na to spojrzeć trochę inaczej. Statystycznie. Która płyta się najlepiej sprzedała. Nie ma dla nas czegoś takiego jak najważniejsza płyta. Każdy z nas ma inne typy jeśli chodzi o upodobania.Natomiast wydaje mi się,że dziś najważniejsza jest najnowsza płyta.

”Traveller” czyli „Podróżnik”. Sporo podróżujecie. Które podróże były dla was najbardziej znaczące?
Tytuł jest przenośnią. Nie tyle chodzi o naszą podróż jako taką, fizyczną, ale jest to podróż przez całe 25 lat i najróżniejsze kultury, z którymi mieliśmy do czynienia.

Kroke,
Blue Note (ul. Kościuszki79),
17 listopada godzina 20,
Bilety: 95-115 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski