Kto tak naprawdę nie chciał tego spektaklu - poznaniacy jako ogół, czy tylko środowisko związane z Kościołem?
Stanisław Mikołajczak: Środowisko związane z Kościołem to tak naprawdę ogół, bo ponad 90 proc. społeczeństwa określa się jako wyznawcy katolicyzmu. A ten spektakl jest wyraźnie antychrześcijański. Szydzi z największej świętości religii katolickiej, z którą biernie utożsamia się ponad 90 proc. Polaków, w tym także Wielkopolan. A już na pewno obraża te 40 proc. bardzo aktywnych katolików. Mówią o tym wszyscy, którzy widzieli spektakl i czytali recenzje. Wywoływał on podobne opory natury moralnej i religijnej w innych krajach zachodnioeuropejskich. Dodatkowym, oburzającym aspektem jest to, że spektakl funduje się nam - wbrew naszej woli - za nasze pieniądze. Znaczna ich część idzie bowiem z kasy miejskiej, inna z ministerstwa kultury. Za nasze pieniądze jesteśmy więc obrażani w sferze, która jest szczególnie chroniona, także konstytucyjnie.
Spektakl był przygotowany dla 240 osób. I jak wiemy, chętni jednak byli. Czyli nie można tu sprawy uogólniać do całości poznaniaków.
Stanisław Mikołajczak: Takie pseudosztuki jak najbardziej mogą się odbywać dla tych, którzy chcą je oglądać. Ale powinny być finansowane z pieniędzy prywatnych. A nie z pieniędzy tych, którzy w ogromnej większości nie życzą sobie takiego spektaklu.
"Golgota Picnic" to niejedyny przykład wydarzenia kulturalnego, przeciwko któremu protestują poznaniacy. Z czego, Pana zdaniem, wynika ta postawa?
Stanisław Mikołajczak: Z przyzwoitości i poczucia elementarnej godności, która w nas, Wielkopolanach, jeszcze w resztkach została. To pewnego rodzaju pobudzenie się najbardziej świadomej części społeczeństwa naszego regionu, które nie chce, by serwowano mu wartości sprzeczne z jego ukształtowanym przez tysiąc lat światopoglądem, także religijnym. Ten światopogląd jest w naszym narodzie elementem kluczowym, bo budował kulturę i w dużej mierze decydował o tym, że przetrwaliśmy jako państwo. Bardzo dziwi mnie, że ci, którzy powinni być emanacją społeczeństwa, bo zostali przez nie wybrani, tego nie rozumieją i poprzez swoje decyzje de facto zmuszają ludzi do protestów. Miejska władza powinna mieć możliwość wpływu na to, co jest serwowane za publiczne pieniądze.
Prezydent Grobelny wyraził się sceptycznie o spektaklu, mówiąc, że "w odbiorze wielu uczestników tych wydarzeń, spektakl godzi w tradycyjne poznańskie wartości".
Stanisław Mikołajczak: Zgadzam się całkowicie. Poznańska tradycja to absolutnie podstawowe poczucie godności ludzkiej i chrześcijańskiej. Nasz świat wartości wyrasta z Dekalogu. Jeżeli się go podważa, to podważa się sferę ideową całego społeczeństwa. Nie wolno się godzić na opluwanie Boga - najważniejszej dla nas osoby. Sztuka może podejmować dyskusję z naszym światopoglądem, ale bez obrażania.
A nie sądzi Pan, że takie uogólnianie i blokowanie wolności artystycznej sprawia, że Poznań jest odbierany jako nietolerancyjny, zamknięty, konserwatywny? Inne miasta chcą wystawić "Golgotę Picnic".
Stanisław Mikołajczak: Nie, jest wręcz odwrotnie. Wysyłamy w świat niezwykle pozytywny sygnał, że Poznań stoi za światem wartości podstawowych i elementarnych. To będzie o nas bardzo dobrze świadczyło. I jestem dumny, że poznaniacy właśnie tak zareagowali i potrafili bronić swojego świata wartości i swojej godności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?