Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wszyscy jesteśmy Amerykanami

Leszek Waligóra
Dziesięć lat temu myślałem, że to marny żart. Choć chyba bardziej przekonany byłem, że po prostu nie wypada wierzyć w to, co słyszałem. Na widok wbijającego się w wieżowiec samolotu - gdy w rogu ekranu jak byk widać było napis: live - czułem już tylko jak krew tężeje, a na karku swoją zimną dłoń kładzie… Właśnie: strach? Przerażenie? Wtedy myślałem: świat już nigdy nie będzie taki sam. Dziś wiem, że jest taki sam. Zawsze taki był.

Wtedy, 10 lat temu, schowałem do walizki wszystkie gazety, jakie kupiłem w kiosku. Dziś, pożółkłe mimo trzymania w ciemnej skrzyni, przeglądam z nabożeństwem. Amerykanie piszący o wstrząsie bez politycznej poprawności: wyrżnąć ich wszystkich, wyszkolić zabójców, spuścić bombę atomową. Francuzi, a za nim cały zachodni świat, podchwytujący hasło: Wszyscy jesteśmy Amerykanami. I niektórzy wieszczący koniec wielkiej Ameryki. I przepowiednie wielkiej wojny, końca Afganistanu. Afganistanu, o którym przeciętny Polak wiedział wówczas tylko tyle, że walczył w nim Rambo i łupnia dostali tam Rosjanie. Kogo wcześniej obchodziły fantastyczne reportaże Wojciecha Jagielskiego, piszącego o tym, jak Talibowie demolowali skarby światowej kultury, jak zmieniali kraj wolnych ludzi w kraj fanatyków? Jak makowe żniwa dawały fortuny analfabetom? Zresztą: kogo obchodził Afganistan?
Tak, w polskich domach rozmawiało się nagle o wielkiej, światowej polityce. Wszyscy współczujący Ameryce życzyli nagłej śmierci terrorystom. Ci, którzy widzieli zdjęcia ludzi skaczących z WTC, albo wstrząsające późniejsze obrazy z Iraku, gdy wiwatujący tłum bawił się szczątkami spalonych żołnierzy - życzyli śmierci nie nagłej, a bolesnej.

Nakręcaliśmy się wizjami wąglików, spadających samolotów, wojen krzyżowych. Jakby to było takie łatwe.

Potem, jak to dziennikarz, spałem ze słuchawką radia w uchu. W przekonaniu, że czekamy na wielki wybuch wielkiej wojny. Ostatecznie nie obudziła mnie zmiana tonu spikerów, bo wiadomość o ataku na Afganistan dopadła mnie wchodzącego na seans do poznańskiego kina. Choć za diabła dziś nie przypomnę sobie co to był za film.

Te momenty postanowiłem notować w głowie. Tak, żeby kiedyś, jako siwy jegomość wziąć na kolana wnuka, a do całej czeredki u stóp wygłosić opowieść, w jakich to ciekawych czasach żył dziadek. Bzdura, bo wnuki, o ile jakimś cudem się ich dochowam, wszystko to już pewnie zobaczą w jakimś 3, 4 czy 5D. Ale wtedy… wtedy czuliśmy się świadkami czegoś, co nie miało precedensu. A przecież miało. Tyle tylko, że nigdy wcześnie nie było live. W TV. A jeśli było, to w jakimś zapadłym Sudanie, Mogadiszu czy innym końcu świata. Nigdy zaś w samym jego pępku.

Do mojej skrzynki z gazetami doszło jeszcze trochę takich dni. Takich momentów, wydawałoby się, kluczowych. Dopiero niedawno zauważyłem, że wcale nie ma tam tych radośniejszych zapisów, choć były. Bo? Może ja po prostu myślę, że nigdy nic już nie będzie takie samo, gdy dotknie nas zło.
Ale… wszystko jest dalej takie samo. Pijemy tę samą wodę, to samo mleko, jemy taki sam chleb, oddychamy tym samym powietrzem, kłócimy się o te same głupoty, tak samo niczym nie przejmują się dzieciaki, których 11 września 2001 roku nawet jeszcze w planach nie było. I tak samo przejmą się, gdy i dla nich nadejdzie ich własna wersja 11 września. Bo przecież nadejdzie. Tak już ten świat jest skonstruowany, że wstrząsa nami tylko to, co boli. Od czego łzy stają w oczach, a na karku swoją zimną dłoń kładzie to coś... Tylko na szczęście to coś z reguły jest daleko, a my się przejmujemy, bo jest live. Historia kołem się toczy. I niczego nie uczy, skoro nadal jedyną odpowiedzią na wojnę, jest wojna. Tyle się tylko zmieniło, że po 10 latach od wielkiej tragedii, nie wszyscy jesteśmy już Amerykanami. Kiedy sobie pomyślę, że za pieniądze przeznaczone na wojnę z terrorem, można było zbudować kraje od nowa… i to tak, że nawet terroryści pokochaliby budujących… Ale co ja, prosty człowiek, wiem o wielkiej polityce?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski