Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedozwolone antybiotyki w paszy dla koni w stadninie w Janowie Podlaskim?

Aneta Galek
Aneta Galek
Z informacji podanych przez Rzeczpospolitą wynika, że w paszy podawanej koniom w stadninie w Janowie Podlaskim znaleziono antybiotyki stosowane w hodowli drobiu. Dla koni są one niedopuszczalne i śmiertelne. Prezes stadniny oddał się dyspozycji ministra rolnictwa.

Przypomnijmy, że w nocy z piątku sobotę w stadninie w Janowie Podlaskim padła druga klacz należąca do Shirley Watts, żony perkusisty The Rolling Stones. Jak wstępnie wykazała sekcja zwłok Amry, zwierzę padło przez zatrucie organizmu spowodowane prawdopodobnie skrętem okrężnicy. Wcześniej, w marcu, na kolkę padła inna klacz Shirley Watts, Preria. Wszystko to wydarzyło się pod nowym kierownictwem stadniny w Janowie. W lutym ze stanowiska prezesa odwołano Marka Trelę, którego zastąpił Marek Skomorowski, działacz Solidarnej Polski.

Janów Podlaski: Klacz Amra padła na skręt okrężnicy. Ziobro nie będzie mieszał się do sprawy

W poniedziałek minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel wydał oświadczenie, w którym zlecił prezesowi Agencji Nieruchomości Rolnych podjęcie natychmiastowych działań naprawczych w Janowie Podlaskim. "Według ministra Jurgiela powinien zostać zmieniony Zarząd stadniny w Janowie Podlaskiem i niezwłocznie rozpisany konkurs na poszczególne

stanowiska w Zarządzie tej Spółki" - czytamy w komunikacie. Wcześniej, minister stwierdził, że śmierć trzech koni to "efekt celowego działania osób trzecich".

We wtorek rano minister poinformował, że Marek Skomorowski "oddał się do dyspozycji". Ma to związek z „nagonką medialną". - Moim zdaniem niezasadną - zaznaczył minister Jurgiel.

Niedozwolone antybiotyki w paszy?

"Rzeczpospolita" ustaliła, że po zgonie Prerii, Marek Skomorowski zlecił Instytutowi Weterynarii w Puławach badanie paszy, jaką karmiono konie. Analizie poddano owies, siano i paszę przemysłową. Badanie wykazało, że w próbkach owsa znajdowały się antybiotyki niedopuszczalne i niebezpieczne dla koni, które dodaje się do pasz dla kurcząt rzeźnych. Jeden z nich miał być w bardzo dużym stężeniu.

– Ten antybiotyk nie miał prawa znaleźć się w owsie podawanym koniom. Nie potrafimy racjonalnie wytłumaczyć, jak mógł się tam znaleźć. To mógł zrobić tylko człowiek, by zaszkodzić zwierzętom – powiedziała "RP" osoba znająca wyniki badań. Wg informacji gazety w dwóch próbkach paszy były antybiotyki, których nie stosuje się w hodowli koni. W jednej z nich znajdował się środek o nazwie monenzyma. „Przy zatruciu koni monenzymą występuje: anoreksja, biegunka połączona z silnymi bólami kolkowymi" – pisał profesor Marcin Świtała, na którego badania powołuje się dziennik.

Takiemu samemu badaniu miała zostać poddana pasza, którą karmiona była Amra. W tym przypadku analiza próbek jeszcze trwa.

Wyniki badań paszy podawanej Prerii trafiły już do lubelskiej prokuratury. - We wtorek badania będą interpretowane - mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Na wtorkowej konferencji Krzysztof Jurgiel potwierdził, że Skomorowski zlecił badanie paszy jeszcze zanim padła klacz Amra. – To mogło być celowe działanie osób trzecich. Próbki paszy przekazaliśmy prokuraturze – poinformował Jurgiel. Minister zapowiedział również, że w najbliższych dniach, po ustaleniach, które zapadły podczas rozmowy z premier Beatą Szydło, zostanie powołana Rada ds. Hodowli Koni. Gremium ma składać się z naukowców i ekspertów, mających za zadanie „wspierać rozwój hodowli koni czystej krwi arabskiej”.

Kto dostarczył paszę?
Okazuję się, że paszę ANR polecił zbadać już po śmierci pierwszej klaczy. „Próbki trafiły do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Badanie przeprowadzono w dniu 22 marca br. Wyniki przesłano do Stadniny Koni w Janowie Podlaskim, która z kolei przekazała je Prokuraturze Rejonowej w Lublinie." - tłumaczy biuro prasowe agencji.

Koksydiostatyki nie zostały wykryte w paszy kupionej przez stadninę, ale owsie pochodzącym z własnej uprawy.

„W owsie ten dodatek nie powinien się znaleźć. Skąd się tam wziął? – mamy nadzieję, że na to pytanie odpowie Prokuratura Rejonowa w Lublinie" - dodaje ANR i wyjaśnia, że za przygotowanie paszy dla koni odpowiada główny hodowca. Nim w stadninie jest Anna Stefaniuk.

Stróż i monitoring
Po tym jak padła pierwsza klacz prezes stadniny zatrudnił trzech dodatkowych stróży, bo do tej pory terenu pilnowały dwie osoby.
Gdy do Janowa 18 marca przyjechał prezes ANR zdecydowano też o zamontowaniu w stadninie monitoringu.

„Prace te obecnie są prowadzone (ciągnięty jest światłowód z Janowa Podlaskiego na teren stadniny)" - czytamy w mailu od ANR.

Petycja do ministra

W sieci pojawiła się też petycja do ministra Krzysztofa Jurgiela ws. przywrócenia na stanowisko prezesa stadniny w Janowie Marka Treli. "Ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w tej stadninie pod zarządem powołanym po 19 lutego br. nie przynosiły stadninie, polskiej hodowli i Polsce chluby. Zmiana obecnego zarządu z pewnością przyczyni się do jej powrotu na od dawna ugruntowana pozycję i pomoże odzyskać nadszarpniętą ostatnimi wydarzeniami renomę. Zwracamy się z uprzejmą prośbą o przywrócenie Pana Marka Treli na poprzednio zajmowane stanowisko" - czytamy w uzasadnieniu. Jak na razie petycję podpisało 479 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski