- Dość często w godzinach od 21 do 2 w nocy pojawiają się małe grupki, tak po dwa samochody, dwa motocykle. Nie ma też reguły co do dni tygodnia. Bywa, że i w środę o 23 jest głoś-no - przekazuje nam mieszkaniec osiedla przy Hlonda.
Wyścigi na ulicę nazywaną też Nowymi Zawadami wracają zawsze z nadejściem cieplejszych dni.
Ulica Hlonda ma około dwóch kilometrów długości i łączy rondo Środka z Bałtycką, gdzie łatwo nawrócić. Dlatego po jednym przejeździe ryk silników powtarza się. Piraci drogowi czekają na zmianę świateł albo startują na dźwięk klaksonu.
Czytaj: Nielegalne wyścigi w Poznaniu
- Problem jest szczególnie uciążliwy, gdy tuż pod oknem, gdzie śpi małe dziecko, słychać pisk opon i trąbienie ścigających się. Fakt, że czasami stoi patrol z "suszarką", ale z tego, co widzę, to i tak niewiele mogą zdziałać, bo na przeciwległym pasie niejednokrotnie słychać i widać, że ktoś naprawdę przegina z prędkością. Pewnie będziemy czekać do kolejnej tragedii - dodaje zaniepokojony jeden mieszkańców.
Polecamy: Nielegalne wyścigi biją w Poznaniu rekordy popularności
I tak jest lepiej niż przed czterema laty, kiedy w piątkowe wieczory ul. Hlonda zmieniała się regularnie w tor wyścigowy. Wtedy na poboczu drogi, która była krótsza i kończyła się przy ul. Głównej, ustawiały się kolejki poprzerabianych samochodów, przypominające uboższe wersje aut z serii filmów "Szybcy i wściekli".
- Mieliśmy już w tym roku informacje o wyścigach na tej ulicy, które potwierdziły się - przekazuje Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki.
Sprawdź: Nielegalne wyścigi. Znów posypały się mandaty!
Dwa tygodnie temu patrol spotkał na ul. Hlonda grupkę samochodów. Przy radiowozie nikt nie odważył się ścigać.
Również dwa ostatnie piątki policjanci patrolowali Hlonda, a także parking przed M1. To właśnie na ten duży plac przedcentrum handlowym w 2009 roku przenosili się "rajdowcy". Jest to też popularne miejsce do nielegalnego kręcenia bączków i ćwiczenia jazdy w kontrolowanym poślizgu.
- Tor Poznań jest otwarty dla wszystkich, którzy chcą się ścigać. Zawsze jednak znajdzie się grupa, która woli nielegalne, a przede wszystkim niebezpieczne wyścigi na ulicach. W Łodzi próbowano zamykać ulice i organizować wyścigi, ale wycofano się z tego pomysłu. W mieście są krawężniki - znam kierowcę, który wcale się nie ścigał, jechał normalnie i zahaczył o krawężnik - auto dachowało - przestrzega Piotr Monkiewicz z Automobilklubu Wielkopolski.
NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?