Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Niemcy osłabiają skuteczność działań NATO" - felieton Dariusza Lipińskiego

Dariusz Lipiński, były wiceprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy
Dariusz Lipiński
Dariusz Lipiński Paweł Miecznik
Postawa Niemiec jest dziś największym zagrożeniem nie tylko dla sprawności działania Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale także dla integracji europejskiej rozumianej inaczej niż sformułowana w umowie koalicyjnej rządu niemieckiego, zdominowana przez największe państwo federacja.

Spory oddźwięk wywołała w ubiegłym tygodniu podana przez dziennikarza brytyjskiego portalu „UK Defence Journal” George’a Allisona informacja o tym, że władze Niemiec odmówiły pozwolenia na wejście w przestrzeń powietrzną tego kraju dwóm brytyjskim samolotom przewożącym sprzęt przeciwczołgowy dla zagrożonej Ukrainy. Po kilkunastu godzinach władze RFN (także jej ambasador w Polsce) zdementowały tę wiadomość informując, że rząd brytyjski nie występował o taką zgodę. Dziennikarz przeprosił za pomyłkę, podając jednocześnie, że powód, dla którego nie zwrócono się o pozwolenie, jest nieznany.

Wydawałoby się, że dementi władz i przeprosiny dziennikarza kończą sprawę, lecz okazało się, że wcale tak nie jest. Inny dziennikarz, tym razem niemieckiego „Bilda”, Julian Röpcke, zacytował na Twitterze „niemieckie źródła rządowe”: „Zezwolenie na wykorzystanie niemieckiej przestrzeni powietrznej do lotów wojskowych i towarów niebezpiecznych zajęłoby od jednego do dwóch tygodni. Ze względów praktycznych Brytyjczycy zdecydowali się nie ubiegać o to”.

Można powiedzieć, że informacja dziennikarza „Bilda” dementuje dementi. W sytuacji, gdy wymagany jest pośpiech (dostawa broni dla Ukrainy ma sens przed ewentualną inwazją, a nie po niej), tygodniowy czy dwutygodniowy termin oczekiwania na zezwolenie, w dodatku bez gwarancji uzyskania go, niewiele różni się od odmowy. Niezależnie od wszelkich różnic oba warianty działają na korzyść Rosji. Trzeba otwarcie powiedzieć, że Niemcy osłabiają skuteczność działań Sojuszu Północnoatlantyckiego, którego są członkiem i robią to w interesie Rosji.

Nie jest to pojedynczy incydent i nie ma tu przypadków. Niemcy zablokowały przekazanie Ukrainie estońskiej broni (pochodzącej z Niemiec). Dowódca niemieckiej marynarki wojennej wiceadmirał Schönbach stwierdził publicznie, że Krym nie powróci już do Ukrainy, a Władimir Putin zasługuje na szacunek. (Tego było już zbyt wiele nawet dla rządu federalnego i admirał zapłacił za swą wypowiedź dymisją, co nie zmienia faktu, iż jeden z najwyższych dowódców wojskowych ważnego państwa członkowskiego NATO nie wypowiadał się na imieninach cioci, więc jego deklaracja musiała odzwierciedlać opinię przynajmniej części niemieckiego establishmentu wojskowego). Lecz konkurs na najbardziej kuriozalną wypowiedź prorosyjskiego lobby musiałby wygrać korespondent niemieckiej telewizji publicznej ARD ostrzegający, że szwedzkie czołgi rozmieszczone na wyspie Gotlandii stanowią zagrożenie dla Rosji. Tak, dobrze Państwo przeczytaliście. W niemieckiej telewizji publicznej stwierdzono, że szwedzkie czołgi na odległej od Rosji szwedzkiej wyspie stanowią zagrożenie dla Rosji.

Nie podejmuję się rozstrzygnąć, jakie w tych działaniach są proporcje pomiędzy krótkowzrocznością, egoizmem narodowym, zachłannością biznesową (jak w przypadku Nord Stream 2) czy zwyczajną korupcją. Tym z Państwa, których może razić ostatnie słowo przypominam, że były kanclerz Gerhard Schröder pod koniec urzędowania podjął korzystną dla Rosji decyzję w sprawie Gazociągu Północnego, po czym natychmiast objął niezwykle intratną posadę w kontrolowanym przez Rosjan konsorcjum.

Postawa Niemiec jest dziś największym zagrożeniem nie tylko dla sprawności działania Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale także dla integracji europejskiej rozumianej inaczej niż sformułowana w umowie koalicyjnej rządu niemieckiego, zdominowana przez największe państwo federacja. Czy ktoś jeszcze wierzy w solidarność państw europejskich? „Jeśli wyjdziemy z tego bez wojny – napisał na Twitterze były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves – zarówno NATO, jak i poszczególni sojusznicy przynajmniej będą mieli jasność: kto jest kim, kto jest czyim sojusznikiem, komu można ufać i na kogo liczyć kiedy zaczną się kłopoty [dosłownie: kiedy g…o uderzy w wentylator], a na kogo nie. I zaplanować z wyprzedzeniem sytuację, kiedy jeden kraj z trzydziestu zawetuje artykuł 5” [że atak na państwo członkowskie NATO jest atakiem na pozostałe państwa – DL]. Nie ulega wątpliwości, jaki „jeden kraj z trzydziestu” estoński polityk miał na myśli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski