Nie dotarły do mnie niewybredne komentarze, złośliwości, wypominania, że tyle dzieci im się zachciało, że mnożą się bezmyślnie, że nie są w stanie zapewnić im przyszłości. A najlepszy dowód, że teraz zostali bez pieniędzy. Jakby wszyscy nagle zrozumieli, że "zapewnienie przyszłości" dzieciom, a tym samym ograniczanie ich liczby, nie za wiele ma wspólnego z dodatkowymi lekcjami języków, muzyki, gry tenisa lub pływania. Bo o jakości tej przyszłości decyduje coś zupełnie innego - obecność, bliskość, miłość mamy i taty. A, co nietrudno policzyć, stanowi znacznie mniejszy wydatek finansowy dla rodziców niż tylko jedne, choćby i najtańsze zajęcia dodatkowe. Chętnie bym za 15-20-25 lat spotkała dzieci państwa Pawlikowskich i te, przeganiane od małego od socatots do nauki szybkiego czytania - kojarzące mamę z weekendowym obiadem w… galerii handlowej, a tatę (wyraźnie znudzonego i zmęczonego) z urodzinowym wyjściem na basen. Tylko po to, by się przekonać, czy zaznają spokoju i radości - jedne obficie wyposażone na życie w bliskość i miłość, a drugie - w umiejętności wymyślone i kupione im przez wiecznie zaganianych, nieobecnych rodziców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?