Nie staję tu w obronie "magnatów", którzy tęsknią za swymi latyfundiami, nie zamierzam kwestionować "sprawiedliwości dziejowej", ale chcę głośno i wyraźnie powiedzieć, że niezałatwiona przez 20 lat kwestia reprywatyzacji jest paskudną plamą na wizerunku państwa.
Wśród tych, którzy nie mogą doprosić się zwrotu zagrabionego rodzinnego majątku, są przecież nie tylko wielcy arystokraci jak Chłapowscy, Zamojscy czy Braniccy. Przygniatająca większość to potomkowie właścicieli nie największych majątków, które państwo zagrabiło.
Nie jest powodem do chluby to, że Polska jest jedynym krajem postkomunistycznym, w którym spraw reprywatyzacyjnych nie załatwiono w ogóle albo tylko częściowo. Nie jest godne pochwały, że gdy w końcu uchwalono ustawę te kwestie regulującą, zawetował ją prezydent. I wreszcie, nie jest powodem do satysfakcji to, że tylko Kościołowi udawało się gładko odzyskiwać majątek. Zwykli obywatele latami muszą dobijać się o to przed sądami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?