Sypiący się ze ścian tynk, grzyb na ścianie, kapiąca z rur woda, przenikliwe zimno - w takich warunkach od lat działa wildeckie koło Polskiego Związku Niewidomych. - Sytuacja jest naprawdę trudna - mówi Grażyna Hyla, prezes oddziału.
Do budynku mieszczącego się na parterze kamienicy przy ul. Żupańskiego dwa razy w tygodniu przychodzą osoby niewidome i mające problemy ze wzrokiem. - Łącznie jest nas tutaj około 280. Nasz najstarszy podopieczny ma ponad 90 lat - opowiada Grażyna Hyla, która na stanowisko prezesa została wybrana rok temu. - Uczymy prac manualnych, zawsze można napić się tutaj kawy czy zjeść coś słodkiego. Organizujemy także wycieczki - dodaje Dorota Matysiak z zarządu koła.
Członkowie koła chcieliby, by w budynku przeprowadzono remont. - Wielokrotnie kontaktowaliśmy się w tej sprawie z Zakładem Komunalnych Zasobów Lokalowych. - Dostawaliśmy zapewnienia, że nasza sytuacja się poprawi, a nic takiego się nie dzieje - wyjaśnia rozżalona G. Hyla. Prezes obawia się, że potrzebujący pomocy przestaną tu przychodzić. - To w dużej mierze ludzie starsi. Te warunki są dla nich trudne do zniesienia - przyznaje.
ZKZL odpowiada, że postara się jak najszybciej przeprowadzić prace remontowe. - Niestety, Zespół Zarządców Nieruchomości sp. z o. o., do którego należało wykonanie tego zadania, był nieskuteczny - tłumaczy Magdalena Gościńska z ZKZL.
Problemem miało być znalezienie wykonawcy, który podjąłby się prac remontowych w siedzibie związku na ul. Żupańskiego. ZKZL w końcu sam znalazł chętnych do przeprowadzenia nieezbędnych prac. Mają się one zacząć już w tym tygodniu. - Umowa przewiduje, że remont potrwa nie dłużej, niż dwa tygodnie. Ta sytuacja potwierdza słuszność naszej decyzji, by w przyszłym roku przejąć zadania powierzane do tej pory zewnętrznym podmiotom - wyjaśnia Magdalea Gościńska.
Grażyna Hyla ma nadzieję, że remont zachęci jeszcze wększą ilość osób do pracy w kole. - Ostatnia pokazywaliśmy, jak szyć i cerować. To ważne dla niewidomych, by mogli sami radzić sobie w codziennych sytuacjach - podkreśla prezes, która sama ma kłopoty ze wzrokiem.
Innym problemem są meble w siedzibie PZN. - Te krzesła pamiętają jeszcze czasy stalinowskie. Radzimy sobie, jak możemy. Jeden z naszych członków przyniósł wielką ławę, za którą siadamy na spotkaniach - mówi Dorota Matysiak. - Jesteśmy aktywnym kołem, działamy tu od wczesnych lat 90. i mamy nadzieję, że będziemy mogli robić to nadal - kończy Grażyna Hyla, prezes oddziału PZN na Wildzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?