Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK o stadninach koni: W Wielkopolsce bez dramatu

Agnieszka Świderska
W osiemnastu państwowych stadninach hoduje się prawie trzy tysiące koni. Liczbę koni w całym kraju Polski Związek Hodowców Koni odpowiedzialny za politykę hodowlaną szacuje na 300 tysięcy
W osiemnastu państwowych stadninach hoduje się prawie trzy tysiące koni. Liczbę koni w całym kraju Polski Związek Hodowców Koni odpowiedzialny za politykę hodowlaną szacuje na 300 tysięcy Piotr Krzyżanowski
NIK skontrolował 18 państwowych stadnin koni. Do wielkopolskich - Racot, Iwno i Dobrzyniewo, nie miał większych zastrzeżeń. W kraju bywało różnie.

Wielkopolska znowu wypadła lepiej niż reszta kraju. Tym razem chodzi o wyniki najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli, który dotyczy państwowych stadnin.

- Wielkopolskie stadniny należące do Skarbu Państwa wywiązywały się ze swoich zadań lepiej niż jednostki w pozostałych regionach kraju - nie ma wątpliwości Andrzej Aleksandrowicz, dyrektor delegatury NIK w Poznaniu.

Jakie to zadania? Po co państwo w ogóle utrzymuje stadniny? Głównie w celach ...rozrodczych. Chodzi o bowiem zapewnienie ciągłości gatunku najcenniejszych ras, w tym rodzimych. Prywatne stadniny takiego obowiązku nie mają - trudno byłoby zresztą wymagać tego od nich.

Agencja nie wiedziała nawet czy działalność związana z hodowlą koni przynosi zyski, czy straty

Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych takich państwowych stadnin było w kraju ponad 30. Dziś jest ich tylko 18, a liczba koni spadła do niespełna 3 tysięcy.

Szkopuł w tym, że państwo tych stadnin wcale nie utrzymuje. Muszą zrobić to same. Agencja Nieruchomości Rolnych, która w 2007 roku przestała je dotować, jak wynika z raportu NIK, najwyraźniej zapomniała także je nadzorować.

- Agencja nie wiedziała nawet czy działalność związana z hodowlą koni przynosi zyski, czy straty - alarmuje NIK. - Dopiero kontrolerzy NIK ustalili, że zaledwie w ciągu dwóch lat hodowla przyniosła stadninom aż 18 milionów złotych strat.

Straciła każda. Niewykluczone, że to właśnie kłopoty finansowe stały za dramatem koni ze stadniny Walewice, największej w Polsce hodowli koni małopolskich. Chodzi o sprzedaż nielegalnemu pośrednikowi 36 zdrowych koni, z których 27 trafiło od razu do rzeźni. Na ich mięsie pośrednik zarobił prawie 130 tys. złotych. Sprawą zajęła się już prokuratura.

Inne stadniny sprzedawały konie po zaniżonej cenie, nie upominały się o zapłatę albo miały problemy z przestrzeganiem warunków weterynaryjnych.

Najmniej pracy kontrolerzy NIK mieli w Wielkopolsce, gdzie kontrolą objęło stadninę Dobrzyniewo, Iwno i Racot. Nie tylko warunki utrzymania koni, ale także warunki, na których były sprzedawane, nie wzbudziły żadnych zastrzeżeń. Kłopoty w każdej stadninie były natomiast z utrzymaniem ...budynków.

- Mamy około 130 budynków, z których większość jest pod opieką konserwatora - mówi Jacek Ługowski, prezes stadniny Racot. - I chociaż część jest całkowicie zbędna i najsensowniej byłoby je rozebrać, musimy je utrzymywać. To ogromny wysiłek finansowy, a konie nie są w stanie same na siebie zarobić. Ich hodowla z natury jest deficytowa i trzeba ją finansować z innych źródeł. Naszą stadninę utrzymujemy z produkcji rolnej.

Tymczasem ostatnie lata nie były najlepsze dla "końskiego" rynku. Przeżył kryzys jak każdy. W dodatku pogarsza go "syndrom holenderskiej odmiany nasion marchewki".

- Ludzie dochodzący do dużych pieniędzy rozglądają się w pewnym momencie za koniem. Szukają jednak na Zachodzie w fałszywym przekonaniu, że wszystko, co zza Odry jest lepsze, nie wiedząc, że w Polsce mamy równie dobre, a nierzadko nawet lepsze konie - mówi Jacek Ługowski. - I to jest właśnie to, co nazywam sydromem holenderskiej odmiany nasion marchewki.

Wielkopolskie konie

Stadnina Racot
Racockie wierzchowce są znane niemal na całym świecie. Tradycje hodowlane sięgają tu 1925 roku. Trzy lata później powstała tu Państwowa Stadnina Koni, jedna z trzech - obok Janowa Podlaskiego i Kozienic, przedwojennych stadnin w Polsce. Tradycje hodowlane kontynuowano w Racocie po wojnie, specjalizując się w rasach wielkopolskiej i szlachetnej półkrwi.

Stadnina Iwno
Tradycje hodowlane sięgają tu początku XX wieku, kiedy to hrabia Józef Mielżyński rozpoczął hodowlę koni półkrwi. W 1916 roku hrabia sprowadził z Belgii do Iwna 16 klaczy pełnej krwi angielskiej. Tak dał początek zarodowej hodowli koni pełnej krwi angielskiej, która kontynuowana jest do dziś.

Stadnina Dobrzyniewo
Najmłodsza w tym towarzystwie. Hodowlę rozpoczęto tu w 1945 roku. Obecnie stadnina specjalizuje się w hodowli koni rasy wielkopolskiej, szlachetnej półkrwi oraz konik polski. Realizowany w Dobrzyniewie program hodowli koni rasy konik polski jest jednocześnie programem hodowli zachowawczej tej rodzimej rasy.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski