Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK: Straże gminne źle wykorzystują fotoradary

Krzysztof M. Kaźmierczak
Z kontroli NIK wynika, że fotoradary często wykorzystywane są do zarabiania pieniędzy, a nie w celu poprawy bezpieczeństwa.
Z kontroli NIK wynika, że fotoradary często wykorzystywane są do zarabiania pieniędzy, a nie w celu poprawy bezpieczeństwa.
Straże gminne i miejskie nastawiają się na zasilanie samorządowych budżetów pieniędzmi z mandatów. Często robią to łamiąc obowiązujące przepisy. Działania straży powodują utratę zaufania obywateli do administracji publicznej - uważa Najwyższa Izba Kontroli. W raporcie dotyczącym funkcjonowania samorządowej "policji" wskazano m.in. uchybienia dotyczące gminy Krzymów w powiecie konińskim.

Czytaj także:
Straż miejska chowa fotoradary do szafy
Straż miejska: Fotoradar zrobił 140 zdjęć w 3 godziny

Wpływy z mandatów nałożonych przez strażników za wykroczenia drogowe są dochodem własnym gminy. Stąd wynika tak duże zainteresowanie przez samorządy użytkowaniem fotoradarów. O tym, że pierwszoplanowym celem jest zwiększenie gminnych przychodów, a nie poprawa warunków bezpieczeństwa na drogach świadczą wykryte przez NIK nieprawidłowości. Powszechną praktyką było karanie kierowców mandatami po upływie 30 dni od dnia ujawnienia wykroczenia, zamiast po tym terminie kierować do sądu wnioski o ukaranie. Łamano prawo, aby nie stracić przychodów z mandatów (jeśli wniosek kierowany jest do sądu grzywna jest dochodem państwa, a nie samorządu).

Ponadto NIK ustalił, że funkcjonariusze straży bezprawnie nakładali na posiadaczy pojazdów mandaty za niewskazanie osoby, które użytkowała auto w czasie wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar. W skali kraju dotyczyło to ok. miliona mandatów).

Sporo miejsca NIK poświęcił w raporcie gminie Krzymów, jedynej z Wielkopolski, która była objęta kontrolą. Inspektorzy stwierdzili, że wystawiano tam mandaty zaoczne z naruszeniem przepisów. Dotyczyło to średnio co piątej kontrolowanej grzywny. Pojawiła się także wątpliwość co do zasad funkcjonowania straży. W Urzędzie Gminy w Krzymowie zaginęła bowiem opinia komendanta wielkopolskiej policji w sprawie powołania straży, bez której nie może ona działać.

Okazało się przy tym, że jeden ze strażników pracujących w Krzymowie na pół etatu, w tym samym czasie zatrudniony był również w pięciu innych jednostkach straży gminnych. Kontrola wykazała, że funkcjonariusz ten równocześnie podpisywał się na listach obecności w różnych gminach (i województwach), mimo iż odległość między nimi wynosiła aż 230 km.

NIK zapowiada, że przygotowuje zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez strażnika. Jak ustaliliśmy, mężczyzna ten już nie pracuje w Krzymowie. Nie zwolniono go jednak (miał czasową umowę i nie została ona przedłużona).

Władze samorządu twierdzą, że zastosowały się do zaleceń przedstawionych przez inspektorów.

- Zapewniam, że wyciągnęliśmy wnioski z tej kontroli. Usunęliśmy już wszystkie wskazane przez NIK nieprawidłowości. Obecnie nasza straż funkcjonuje zgodnie z obowiązującymi przepisami - powiedział nam Tadeusz Jankowski, wójt gminy Krzymów.

Gminy dorabiają na mandatach
Wiele samorządów traktuje straże jako narzędzie do podreperowania budżetu.
Jak ustalili kontrolerzy, w latach 2009-2010 wśród mandatów wystawionych przez strażników w większości gmin aż 98-99 proc. stanowiły mandaty dotyczące ruchu drogowego. Większość z nich to efekt działania fotoradarów użytkowanych przez gminy i miasta. Według NIK takie podejście nie przekłada się na poprawę bezpieczeństwa w gminach, co jest celem działania samorządowych służb mundurowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski