Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie ściga ubeków z katowni przy Niegolewskich

Krzysztof M. Kaźmierczak
Zdjęcie zrobione podczas pierwszej ekshumacji w 1991 roku.
Zdjęcie zrobione podczas pierwszej ekshumacji w 1991 roku.
Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej nawet nie sprawdził, czy żyją funkcjonariusze z krwawej katowni bezpieki, która mieściła się w obecnym gmachu Szpitala Świętej Rodziny u zbiegu ulic Jarochowskiego i Niegolewskich w Poznaniu. Możliwe, że dojdzie do wznowienia śledztwa.

W Miejskim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego zabito co najmniej kilkadziesiąt osób. Kilkaset więzionych osób (w tym kobiety) poddano brutalnym śledztwom. Na miejscu sądzono, skazywano i zabijano, a zwłoki ofiar zakopywano w ogrodzie.

- Odpowiedzialni za prześladowanie patriotów powinni być konsekwentnie ścigani przez prokuratorów. Nie może być tak, że sprawcy zbrodni komunistycznych żyją sobie w spokoju - powiedział nam Zenon Wechmann, prezes Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w Poznaniu.

Fakty są dalekie od poczucia sprawiedliwości ofiar ubeckich katowni. Ustaliliśmy, że przez ostatnie kilkanaście lat nie zrobiono nic, by pociągnąć do odpowiedzialności funkcjonariuszy z MUBP w Poznaniu. Mimo iż znane były personalia wielu z nich. Ustaliła je Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, która prowadziła w tej sprawie śledztwo. Udało się jej doprowadzić do osądzenia jednego z brutalnych stalinowskich śledczych.

Niestety, w styczniu 1999 roku śledztwo zawieszono z powodu likwidacji Komisji Badania Zbrodni. W jej miejsce utworzono Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, działającą jako niezależny pion IPN. Śledztwa w sprawie zbrodni przy Niegolewskich jednak długo nie podejmowano.

Stalinowscy więźniowie są rozżaleni tym, że nie ściga się ich oprawców

W listopadzie 2000 roku Przemysław Bystrzycki (słynny cichociemny mieszkający w Poznaniu, zmarł w 2004 roku ) napisał do prezesa IPN, Leona Kieresa skargę, że w sprawie katowni UB "poznański oddział Komisji nie wykazuje żadnej aktywności". Wtedy wznowiono śledztwo, ale wkrótce umorzono je z powodu niewykrycia sprawców. Tyle, że nie podejmowano działań w tym kierunku. Ograniczono się do przesłuchania Bystrzyckiego i świadka jednej z egzekucji. Nie wezwano żadnego funkcjonariuszy UB, w tym nawet żyjącego wtedy szefa katowni, Stanisława Szota.


CZYTAJ TAKŻE:
Dziś szpital, kiedyś katownia UB
Zamordowani w szpitalnym ogrodzie. Znamy nazwiska

- To był początek IPN i mieliśmy bardzo ograniczony dostęp do dokumentów archiwalnych - tłumaczy swoją decyzję sprzed lat prokurator Mirosław Więckowiak. - Teraz sytuacja jest diametralnie inna. Przejrzę ponownie akta, niewykluczone, że dojdzie do wznowienia śledztwa - zapowiada prokurator.

Śledczy z IPN mają jeszcze jeden problem. Dotąd nic nie dały poszukiwania kilku kartonów z przedmiotami wykopanymi w 1991 roku podczas sondażowych ekshumacji szczątków ofiar katowni UB. Prokurator Więckowiak twierdzi, że o ich istnieniu dowiedział się z... naszych publikacji o MUBP w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nikt nie ściga ubeków z katowni przy Niegolewskich - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski