Bardzo słabe zaangażowanie w wybory wykazali mieszkańcy Poznania. W stolicy województwa padł tym razem rekord najniższej frekwencji. Inaczej niż w tegorocznych wyborach prezydenckich, kiedy frekwencja była tu najwyższa. W głosowaniu udział wzięło nieco ponad 38 proc. uprawnionych. Czy to poznańskie zamiłowanie do porządku zabiło ducha walki, jak twierdzą eksperci? - Chcieliśmy mieć czysto. Przez to kampania prawie zniknęła z poznańskich ulic, zabrakło na nich plakatów - twierdzi dr Krzysztof Bondyra, socjolog z UAM w Poznaniu. - Mieszkańcy byli słabo zorientowani, na kogo mogą głosować, stąd słaba frekwencja.
Socjolog twierdzi również, że bardzo silna pozycja dotychczasowego prezydenta Ryszarda Grobelnego spowodowała iż stawka tych wyborów nie była wysoka. - Było oczywiste, że Grobelny może wygrać już w pierwszej turze. Nie było się o co bić - twierdzi dr Krzysztof Bondyra.
Najchętniej spośród wszystkich Wielkopolan głosowali mieszkańcy powiatu konińskiego. Frekwencja wyniosła tam 57,55 proc. Tak duże zaangażowanie dotyczy jednak samego powiatu. W samym Koninie do urn poszło tylko nieco ponad 40 proc. uprawnionych. Rekord frekwencyjny padł w gminie Wilczyn, właśnie w powiecie konińskim. Podobnie było w poprzednich wyborach samorządowych. Spośród 4964 osób uprawnionych zagłosowało tam w niedzielę aż 3506, co oznacza, że ponad 70 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców wzięło udział w wyborach.
Najniższą frekwencję spośród powiatów odnotowano w pow. wrzesińskim, w gm. Września. Głosowało tam zaledwie nieco ponad 39 proc uprawnionych.
Inaczej niż w wyborach prezydenckich, w samorządowych chętniej głosowano na obrzeżach województwa niż w jego centrum.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?