Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

No i pozamiatał

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Co też człowiek w sprzątaniu odnaleźć może...

Drugi tydzień urlopu. Amerykański turysta zwiedzałby Europę. Niemiecki turysta, hmmm, pomińmy milczeniem co robiłby niemiecki turysta w tej Tajlandii. A polski turysta…

Jako nieodrodny syn swojego narodu, w drugim tygodniu urlopu gruntownie zwiedzałem pokój, który miał być gabinetem. Miał, ale jakoś tak wyszło, że stał się przechowalnią wszystkiego co niezbędne do przetrwania, gdyby, daj Panie Boże, nagle gruntownie i definitywnie ludzkości prąd odcięło. Trzeba było to wszystko wystawić, pokój odmalować, podłogę własnoręcznie wycyklinować (przy okazji odkrywając talent do prac w drewnie, który każe przypuszczać, że z głodu nie zginę, dopóki ludzie drewnem podłogi wykładać będą). A potem… Kawa. Druga kawa z widokiem na ogródek. Trzecia kawa z widokiem na tę stertę rzeczy niezbędnych do przetrwania… Czwarta kawa? No nie, po czwartej to się już człowiek jeszcze bardziej nerwowy robi, niż od patrzenia na tę stertę. Czas na nią.

Zakasać rękawy. Tęsknie spojrzeć na niebo. Zagapić się. E, może jednak czwarta kawa? Ech, jak mus to mus.

Sterta papierów. Wyciąg z banku z roku 2008. Debet był. Podrzeć, niech się śmieciarze nie śmieją.

Faktura za farby. Te, co je właśnie zamalowałem. Podrzeć. Tego koloru już na pewno nie będziemy używać.

Notatnik z ważnymi telefonami, Anno Domini 1999. Komórki zaczynały się wtedy na 90. Numery do ważnych ludzi. Ważni ludzie już dawno zmienili komórki.

Lampki do korytarza. Nowe kupiłem, a te w opakowaniu się śmieją. Ale na pewno by nie pasowały.

Aktówka ze skóry prawdziwej. Może ktoś kupi. Książeczka wojskowa: przeniesiony do rezerwy. Zdjęcie z pracy, w której ruszało się więcej rękami niż głową. Ładowarka do baterii jakich już nie produkują. Świadectwa z podstawówki. Sterta zmurszałych gazet. A na niej legitymacja. Rok 1996. Styczeń, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Jezu, znaczy, że dziennikarstwo zaczęło się w 1995? A na kremówki chodziliśmy… A nie, kremówek nie było. Tej jesieni będzie pełnoletność dziennikarstwa?

Legitymacja wędruje na czubek rzeczy, które się zachowa, przejrzy później, a najpewniej poszuka im stałego, pewnego i suchego miejsca w jakiejś szafie.

We właściwym momencie się znalazła. Toż to od dwóch dni z każdej strony atakuje mnie Andrzej „Niczyper” Niczyperowicz. I nie wiem, z jakiego powodu. Aż tu nagle się wyjaśniło. Wziął i popełnił 1000 swój Dodatek Nadzwyczajny. Po prawdzie, to ja myślę parę rzeczy.

Po pierwsze: że Andrzej się w rachunkach kropnął. Na bank. Pewnie to już z 10 tysięcy będzie. Albo 100, a historie swoje po 10 razy powtórzył. Bo: a) ludzie tak długo nie żyją, b) tak płodni to mogli być tylko Adam i Ewa, c) kruca, jak on to robi, że co felieton to pięć historii, z których każda to felieton?

A po drugie, trzecie, czwarte… Wtedy, w 1995, to był jeszcze pan Andrzej. Siedziała sobie wtedy w sekretariacie Gazety Poznańskiej wielka trójca, a jak cię brali na spytki, to miało się jakiś uczuciowy kogel mogel. Bo cieszyć się należało, że dostrzegli, a bać, że jak w krzyżowy ogień pytań wezmą, to się okaże, że ten kościół, o którym pisałeś, że go okradli, to: nie był kościół tylko szkoła, wcale jej nie okradli, tylko wyremontowali, i nie wczoraj, ale 20 lat temu.

Ten felieton (panie Boże, i Andrzeju, wybacz, że tak swoje pisanie nazywam) miał być o sprzątaniu. Ale jak Andrzej jubileuszuje, jak Baba o Andrzeju pisze... Wieki temu, będzie z 18 lat, Andrzej, do spółki z resztą ówczesnego sekretariatu, na wieść o dylematach przyszłego (i niedoszłego) studenta dziennikarstwa, rzekł: Zgłupiałeś? Na dziennikarstwo nie idź, nauczymy cię. Pierwsza nauka była taka: felieton to jest coś, co nie jest niczym innym.

No i pozamiatał.

(Andrzeju, nada się na puentę?)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski