Jeszcze w niedzielny wieczór tliła się iskierka nadziei na jeden lub nawet dwa mandaty. Całkiem niezły wynik osiągnął też ich kandydat na prezydenta, Jacek Jaśkowiak.
- Ordynacja wyborcza ukarała nas za to, że nie jesteśmy dużą partią - uważa Lech Mergler, wiceprezes stowarzyszenia My-Poznaniacy. - Jednak wcale nie uważamy się za przegranych, wręcz przeciwnie. Poparło nas 9,5 procent głosujących, a niektórzy nasi kandydaci zdobyli więcej głosów niż osoby, które do rady się dostały.
Tomasz Lewandowski, radny SLD uważa, że My-Poznaniacy popełnili błąd, nie wystawiając wspólnej listy z Sojuszem.
- Razem mogliśmy uzyskać powyżej 20 proc. i mielibyśmy szansę na 9-10 mandatów - przekonuje Lewandowski.
W miejsce wielkich przegranych i tych, którzy nie zdecydowali się na ponowny start, wejdzie 11 nowych radnych. Niektórzy twierdzą, że to dobrze, gdy wymienia się ok. jedną trzecią rady, bo z jednej strony jest dopływ świeżej krwi, a z drugiej - większość posiada niezbędne doświadczenie i nie musi się uczyć "abc samorządu". Jednak i wśród nowego narybku nie brakuje tych z praktyką. Przemysław Alexandrowicz i Ryszard Franciszek Grobelny zasiadali już w ławach radnych. Adam Pawlik czy Bartosz Zawieja działali w samorządach pomocniczych, więc problematyka miejska nie jest im obca.
Fakt, że ktoś nie dostał się w pierwszym podejściu do rady, nie przekreśla jego szansy, bo to nie koniec roszad personalnych. Wszystko zależy od wyników drugiej tury wyborów na prezydenta Poznania. Jeśli wygra Ryszard Grobelny, to jego mandat radnego przejmie Joanna Frankiewicz. Należy się spodziewać, że Grobelny nie rozstanie się ze swoim zastępcą Tomaszem Kayserem. To oznacza, że do rady wejdzie Jan Chudobie-cki. Jeśli swoje stanowisko zachowa Sławomir Hinc, na jego miejsce wskoczy Andrzej Bielerzewski. Jeszcze większą niewiadomą przyniesie z sobą zwycięstwo Grzegorza Ganowicza. Trudno powiedzieć, czy dobierając współpracowników, sięgnie do grona radnych. Jedynym pewnikiem jest, że mandat po nim odziedziczy Piotr Ostafi.
Z całą jednak pewnością w nowej radzie powstanie interesująca sytuacja. Platforma, która straciła większość, będzie musiała szukać sojusznika, jeżeli zechce przeforsować swoje rozwiązania. Komitet Ryszarda Grobelnego także musi myśleć o koalicji z którymś z ugrupowań w radzie, bo z ośmioma mandatami niewiele zdziała.
- Prawdopodobnie w trakcie kampanii, która potrwa do drugiej tury, nie będziemy decydować o ewentualnych koalicjach - zapowiada Ryszard Grobelny. - Będziemy jednak szukać kompromisów i nie wykluczamy koalicji z nikim, kto ma podobnie jak my, wizję dobrobytu dla miasta.
Trudno jednak wyobrazić sobie sojusz z PiS. Być może możliwe byłoby porozumienie programowe w jakimś zakresie z Lewicą, ale to i tak nie daje przewagi głosów w radzie. Nic innego nie pozostaje, jak małżeństwo z rozsądku z Platformą, ale w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz. Jednak teraz nie czas na wzajemne umizgi, bo jedni i drudzy szykują się na wojnę. Stawką jest fotel prezydenta Poznania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?