- W poniedziałek pociąg, który powinien być w Poznaniu o godzinie 12.37, przyjechał o 12.58. Wczoraj pociąg, który miał wyjechać o godzinie 10.56 z Poznania, nie wyjechał wcale. Co gorsza nie można było się dowiedzieć, dlaczego tak jest. Troje moich znajomych jeździ w innych godzinach i ich pociągi też się spóźniają - mówi Maria Radosh.
Mieszkańcy podpoznańskich gmin przesiadają się więc do samochodów, bo jakoś muszą dojechać do pracy i szkół. Pytają jednak, po co jest rozkład jazdy?
Marek Nitkowski z zarządu spółki Koleje Wielkopolskie potwierdza część spostrzeżeń podróżnych. W ciągu doby na trasie Mogilno - Gniezno - Pobiedzi-ska - Poznań kursuje trzynaście pociągów. Jak wynika z raportów Kolei Wielkopolskiej - 26 października dwa pociągi miały spóźnienia w granicach 5 minut. Kolejne trzy spóźniły się więcej niż 5 minut. Następnego dnia opóźnionych pociągów było siedem, z czego cztery powyżej 5 minut. Pięć pociągów spóźniło się 28 października. Trzy powyżej 5 minut.
Jak przekonuje Marek Nitko-wski, spółka nie zawiniła w ani jednym z przypadków.
- Powodem opóźnień było ograniczenie prędkości między Mogilnem a Trzemesznem i dalej Gnieznem. Ponadto z powodu robót zmieniono wjazd do Gniezna, ograniczając go do prędkości 40 kilometrów na godzinę - mówi Marek Nitkowski. Pociągi musiały zwalniać też między Pierzyskami a Gnieznem, a w Kobylnicy zamknięto tor, bo naprawiano krawędź peronu.
Nasze pociągi muszą następnie przepuszczać pociągi PKP Intercity, co skutkuje opóźnieniem wtórnym - wyjaśnia Marek Nitkowski.
A co na to PKP PLK organizująca remonty i układająca rozkład jazdy?
Zbigniew Wolny z PKP PLK wyjaśnia, że remont na trasie Gniezno - Poznań potrwa dokońca listopada. Roboty powodujące zamknięcia torów były uwzględnione w korektach rozkładu jazdy. Nie powinny powodować opóźnień. Ale zdarzają się dodatkowe prace, nieprzewidziane w harmonogramie. I to właśnie one utrudniają przejazd.
W październiku na linii Trzemeszno - Poznań pociągi spóźniały się 103 razy. Opóźnienia wynosiły od 5 do 28 minut. Wszystkie z powodu PKP PLK. Na linii z Krzyża opóźnień było 108 - sięgały do 40 minut.
Zamawiający pociągi, czyli Urząd Marszałkowski, spotka się więc z PKP PLK, by zdyscyplinować spółkę. - Nie może być tak, że rozkład jazdy zmieniany jest co 2-3 miesiące, a pociągi i tak się spóźniają - mówi Jerzy Kriger, dyrektor Departamentu Transportu UM.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?