Nowe Zoo w Poznaniu: Zwiedzający znowu łamią regulamin. "Czy chodzenie do zoo ma być jak sport ekstremalny?"

W niedzielę po południu zoo w Poznaniu zamieściło na swoim fanpage'u kolejny niepokojący wpis.

Jak się okazuje, zwiedzający tym razem nie potrafili dostosować się do jasnego komunikatu, jaki zawieszono na barierkach, którymi zamknięto jedną z alejek spacerowych. Postawiono je, aby Kizia i Leoś, dwa lwy, które trafiły do zoo z pseudohodowli miały spokój w adaptowaniu się.

"Tak pięknie chcieliśmy zacząć nowy sezon... Tak wiele zaproponować naszym gościom... Tak bardzo prosiliśmy, by respektować nasz regulamin... Czy musi dojść do najgorszego wypadku? Czy chodzenie do zoo ma być jak sport ekstremalny - pokażę dziecko lwu i uciekniemy sobie? Pisaliśmy, że lwy adaptują się i błagamy o spokój dla nich. Nauczeni złym doświadczeniem, odcięliśmy ścieżkę. Ale przecież Polak potrafi :( Przez bariery, mimo tablic, z dzieckiem na ręku. A potem zmusicie nas, by udzielić Wam ratunku i odstrzelić nasze dzieci, Kizię i Leosia..." - piszą pracownicy zoo na FB.

A w komentarzu dodają: "Mamy ochronę, monitoring i kary, wygraną sprawę w sądzie o drażnienie tygrysa, wolontariuszy i pracowników. Edukujemy, prosimy, piszemy... Co jest takiego złego w nas, Polakach, że to za mało?!"

Polecamy: Poznań: Zoo musi zmienić regulamin. Nie może karać zwiedzających

Zobacz też:

Sprawdź:
PiS obiecuje: 500 plus na pierwsze dziecko, "13" emerytura dla najstarszych