Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oborniki: Będzie proces o odebranie lasu

Agnieszka Świderska
Romuald Królak
Paweł Turno, spadkobierca właścicieli przedwojennych majątków Objezierze i Nieczajna, będzie walczył w sądzie o odzyskanie bezprawnie zabranych po wojnie lasów. To może być już ostatni dzwonek na taką walkę. Politycy coraz częściej mówią już o prywatyzacji lasów.

Państwo zabrało, ale państwo nie chce oddać. Po dwudziestu dwóch latach czekania na ustawę reprywatyzacyjną i jedenastu latach czekania na rozporządzenie ministra określające zasady wypłaty odszkodowań za zabrane lasy, Paweł Turno ma już dość czekania.

We wrześniu do Sądu Rejonowego w Obornikach trafią dwa pozwy przeciwko Skarbowi Państwa. Chodzi łącznie o zwrot 120 hektarów lasów z przedwojennych majątków - Objezierze i Nieczajna, które po wojnie zostały bezprawnie znacjonalizowane.
Dekret o przejęciu lasów, pozwalał bowiem tylko zabierać te, które zajmowały działki większe niż 25 hektarów. Lasy, które odebrano rodzinie Pawła Turno, zajmowały znacznie mniejsze parcele.

W styczniu Sąd Najwyższy stwierdził, że można takie lasy odzyskać, jeżeli spadkobiercy mają dokumenty i mogą udowodnić, iż nie podlegały nacjonalizacji. Jeszcze osiem lat temu był innego zdania twierdząc, że lasy o mniejszym areale niż 25 hektarów stanowiły część majątków ziemskich i podlegały przepisom dekretu o reformie rolnej, które pozwalały je przejąć przez Skarb Państwa.

To, że Sąd Najwyższy zmienił zdanie, nie oznacza jeszcze, że zmienił je Skarb Państwa. Prokuratoria Generalna, która reprezentuje go w takich sprawach przed sądem, jak zwykle w takich sprawach, będzie próbowała udowodnić, że lasy pod Obornikami należą do państwa, bo państwo się na nich zasiedziało. Mecenas Maciej Obrębski z kancelarii "Celichowski Spółka Partnerska", który w sądzie będzie reprezentował spadkobierców, jest na to przygotowany.

- W czasach PRL właściciele byli pozbawieni możliwości domagania się zwrotu nieruchomości, więc nie biegł termin zasiedzenia - tłumaczy Maciej Obrębski. - Od 1990 roku, kiedy było to możliwe, upłynęło natomiast zbyt mało czasu, żeby Skarb Państwa zdążył się zasiedzieć. Poza tym będziemy się starać udowodnić przed sądem, że w przypadku lasów zasiedzenie w ogóle nie wchodzi w grę, bo można zasiedzieć się tylko na nieruchomości, ale na zasobach naturalnych, do których zaliczane są również lasy, już nie.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Droga sądowa jest jedyną, na której w przypadku lasów, można próbować odzyskać swoją własność. Nie odda ich żaden wojewoda, ani minister, bo nie ma takich uprawnień.

- To, że w takich sprawach trzeba iść z państwem do sądu, źle świadczy o takim państwie - mówi Paweł Turno. - Przez te wszystkie lata kolejne rządy stwarzały tylko pozory, że chcą naprawić tamte krzywdy. To zaniechanie i inercja państwa na tym polu może być obliczona na zmęczenie tych, którzy mogą dochodzić swoich praw. I właśnie dlatego będę walczyć do końca.

To może być już ostatni dzwonek na taką walkę. Agencja Nieruchomości Rolnych zaczęła sprzedawać ziemie, o których zwrot walczą spadkobiercy przedwojennych właścicieli, a do których po sprzedaży nowym właścicielom, utracą jakiekolwiek prawa. Tymczasem rząd szykuje się do skoku na lasy.

Tylko na sprzedaży pierwszych 36 tys. hektarów zamierza zarobić ponad miliard. I nikt mu nie zabroni sprzedać lasów, za które powinien zapłacić odszkodowania. Po sprzedaży już nie będzie musiał.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski