Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obowiązkowa wizyta bez badania, albo utrata miejsca w kolejce

Alicja Lehmann
Pan Krzysztof co sześć tygodni stawia się w klinice. Zbadany był tylko raz.
Pan Krzysztof co sześć tygodni stawia się w klinice. Zbadany był tylko raz.
Poznańska klinika chirurgiczna, aby usprawnić swoje działania, wprowadziła zasady, przez które pacjenci muszą co sześć tygodni stawiać się na kontroli. Ludzie, czekający w kolejce na zabieg, są oburzeni. W obawie jednak przed utratą terminu przyjeżdżają na wizytę do lekarza, podczas której nie są nawet badani.

Czytaj także:
Poradnie odciążą szpitale. Będą krótsze kolejki
Pięć lat czekania na zabieg? W Polsce to norma
Bez szans na wizytę u fizjoterapeuty!

Przez poczekalnię izby przyjęć Szpitala Ortopedyczno-Rehabilitacyjnego przy ul. 28 Czerwca 1956 w Poznaniu codziennie przewija się spora grupa pacjentów. Kto znajdzie miejsce, ten siedzi. Kto nie, chodzi po korytarzu. Między pacjentami przemieszczają się, próbujące ogarnąć sytuację, pielęgniarki. Niektórzy pacjenci na wizytę u lekarza czekają po kilka godzin.

- Jestem tu już siódmy raz. Pierwszą wizytę miałem w kwietniu ubiegłego roku - mówi pan Krzysztof, który nie chce ujawnić nazwiska. - Bywało, że czekałem sześć godzin. Teraz jestem już mądrzejszy i przyjeżdżam około godziny 13.

Pan Krzysztof cierpi na dnę moczanową (chorobę, która atakuje stawy). Przez to ma zdeformowane obie stopy. Porusza się o kuli. Na nogach, mimo stycznia, ma sandały.

- Od czterech lat nie mogę kupić butów - żali się. - Jestem na liście pilnych przypadków. Podobno obecnie drugi w kolejce. Co sześć tygodni muszę stawiać się w klinice, po to, aby dostać pieczątkę. Zbadano mnie tylko raz, na pierwszej wizycie.

Co sześć tygodni musi przyjeżdżać inny pacjent, Maciej Thrun z Gdańska. On również jest na liście pilnych przypadków. Ma uraz nadgarstka. Im wcześniej będzie miał przeprowadzony zabieg, tym lepsze są jego rokowania.

- W Poznaniu byłem już dwa razy - mówi Thrun. - Za każdym razem wizyta trwała kilka minut. Ani razu nie zostałem zbadany. Co więcej, lekarze, którzy mnie widzieli, nawet nie potrafili powiedzieć, która część mojego ciała wymaga operacji.

Thrun nie rozumie dlaczego musi jechać 350 km w jedną stronę, po to tylko, aby dostać pieczątkę i być odesłanym na kolejny termin.

Witold Bieleński, dyrektor szpitala, tłumaczy, że kontrakty z NFZ są tak małe, a pacjentów jest tak dużo, że placówka musiała znaleźć sposób, aby w ramach obowiązujących przepisów, usystematyzować ich w kolejce.

- Jeśli pacjent jest na liście pilnej musi mieć wykonany zabieg w ciągu sześciu tygodni. Takie są wytyczne ministerstwa  - wyjaśnia dyrektor. - Nie jesteśmy w stanie tego zrobić, dlatego pacjenci muszą się u nas stawiać na wizytach kontrolnych.

Podczas każdej wizyty pacjent podpisuje oświadczenie, że zgadza się na dłuższe, niż sześciotygodniowe, oczekiwanie na zabieg. Jeśli tego nie podpisze, wypada z kolejki. Nad wprowadzeniem oświadczenia oraz wewnętrznych przepisów czuwała kancelaria prawna. Według władz szpitala przepisy są zgodne z prawem. Udało nam się jednak dowiedzieć, że część pacjentów na to, jakie zasady panują w szpitalu, poskarżyła się do wielkopolskiego oddziału NFZ. Ten przysłał do placówki odpowiedź, że szpital nie ma prawa prosić pacjentów o osobiste stawianie się w izbie przyjęć. Oddział funduszu, poproszony o oficjalne stanowisko w tej sprawie, nie zdążył jednak wczoraj przysłać odpowiedzi.

Dyrektor Bieleński rozkłada ręce i mówi, że tylko tak może zapewnić sprawne funkcjonowanie jednostki. Nie ukrywa natomiast zdziwienia odnośnie tego, że pacjenci nie są przez lekarzy badani. Zapowiada, że to sprawdzi i wyciągnie ewentualne konsekwencje.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski