Obywatelski protest komunikacyjny trwa

Jesteśmy zbulwersowani doniesieniami na temat zmniejszenia jesienią liczby kursujących tramwajów w Poznaniu - piszą w liście do dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego przedstawiciele Stowarzyszenia Inwestycje dla Poznania. Zastępca dyrektora odpowiada, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

Obywatelski Protest Komunikacyjny trwa od ponad dwóch tygodni. Jego inicjatorzy zachęcają poznaniaków, by wysyłali skargi i protesty do ZTM-u. Burzę wywołały pogłoski o tym, że urzędnicy planują ograniczyć liczbę kursów tramwajowych także w czasie roku szkolnego.

Na czym miałyby polegać zmiany? W niedziele tramwaje wyjeżdżałyby z zajezdni dopiero około godziny 13. Z kolei w ciągu tygodnia krótsze byłyby godziny szczytu komunikacyjnego (kiedy to tramwaje częściej pojawiają się na przystankach).

- Wiąże się to z licznymi utrudnieniami dla pasażerów, którzy już dzisiaj odczuwają negatywne skutki zmian wprowadzonych w rozkładzie letnim - przekonują członkowie stowarzyszenia.
Czym ZTM tłumaczy swoje plany? Oczywiście koniecznością oszczędzania. Na wprowadzeniu rozkładu letniego (teraz tramwaje pojawiają się na przystankach co 15 minut, podczas gdy przed wakacjami kursowały co 10 minut) miasto zaoszczędziło prawie 4 miliony złotych.

- Nie jesteśmy przecież wyspą, której kryzys nie dotknął - przekonuje Rafał Kupś, zastępca dyrektora ZTM-u. - Szukamy oszczędności, ale takich, które będą mało odczuwalne dla pasażerów. Naszym głównym celem naprawdę nie jest utrudnianie życia mieszkańcom Poznania.

W ciągu kilku dni ma zapaść decyzja, jak zmieni się rozkład jazdy. Teraz wszystkie możliwości analizują specjalnie powołane zespoły robocze. Jednak członkowie stowarzyszenia krytykują każdą z propozycji ZTM-u. Tłumaczą, że realia w Poznaniu są zupełnie inne, niż jeszcze kilka lat temu.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub www.prasa24.pl