Od 1 maja w gabinetach będą kasy fiskalne

Te grupy zawodowe w końcu (termin przesuwano kilka razy) zostały objęte obowiązkiem posiadania kas fiskalnych. Jednak nie bezwarunkowo. Aby lekarz faktycznie był zobowiązany do ewidencjonowania obrotów przy pomocy kasy, musiał w minionym roku z prywatnej praktyki uzyskać nie mniej niż 40 tys. zł obrotu. Gdy otwiera praktykę teraz, by powstał obowiązek posiadania kasy fiskalnej, wystarczy 20 tys. zł obrotu.

To wydaje się niewiele, ale - jak twierdzą przedstawiciele środowisk medycznych - jedynie co dziesiąty praktykujący prywatnie lekarz osiąga ten pułap.

- Wynika to z tego, że większość z nas osiąga dochody z różnych źródeł, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach prywatna praktyka to margines - twierdzi Krzysztof Bukiel z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Do obrotów powodujących konieczność zainstalowania kasy fiskalnej nie wlicza się kontraktów z NFZ ani na przykład umów z firmami w ramach tzw. pakietów medycznych, o dochodach lekarza z pracy w szpitalu czy przychodni nie mówiąc. Jeśli więc lekarz stwierdzi, że od pojedynczych pacjentów, którzy płacą z własnej kieszeni, nie skasował w ubiegłym roku więcej niż 40 tys., nie musi fundować sobie kasy. Ilu lekarzy na 100 tys. w kraju, którzy mają zarejestrowaną prywatną praktykę, ostatecznie kasy fiskalne będzie miało - trudno oszacować.

Rzecznicy tego rozwiązania podkreślają, że wprowadzenie kas fiskalnych dla kolejnych grup zawodowych to po prostu równe traktowanie przedsiębiorców z różnych branż, ale też skuteczniejsza walka z szarą strefą.

- Już dawno uważaliśmy, że lekarze i prawnicy powinni zostać objęci obowiązkiem rejestrowania sprzedaży - twierdzi Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. - To krok w słusznym kierunku, szkoda jednak, że nie wprowadzono drugiego elementu, który naszym zdaniem znacząco zwiększyłby skuteczność tego rozwiązania - choćby drobnych ulg podatkowych dla pacjentów. Wtedy oni sami żądaliby paragonów.

Obecnie pacjent takiej możliwości nie ma i nie pojawi się ona od 1 maja. Pacjenci więc nie będą wspierać resortu finansów w walce o nieukrywanie przez lekarzy dochodów.

Przynajmniej część pacjentów podziela te obawy, podobnie jak spodziewa się kolejnych podwyżek cen za wizyty. Niektórzy sądzą, że nastąpiły one już zawczasu.
- Chodzę prywatnie do kilku lekarzy - mówi jedna z poznanianek. - Od początku roku wszędzie płacę więcej za wizytę - przynajmniej o 10-20 zł.

Lekarze tłumaczą, że podwyżki cen ich usług wynikają ze wzrostu kosztów, a z kasami fiskalnymi nie mają nic wspólnego.
- My, stomatolodzy, w porównaniu z innymi lekarzami mamy stosunkowo wysokie koszty - drogi sprzęt, leki, materiały - twierdzi Anna Stęp-nowska. - Wszystko drożeje, więc prędzej czy później musimy podnosić ceny. A i tak większość z nas robi to rzadziej, niż wynikałoby ze wzrostu kosztów.
Kasy fiskalne będą musieli zainstalować także prawnicy świadczący usługi osobom fizycznym. Tu także ograniczeniem jest obrót, ale będą do niego wliczane także honoraria dla adwokatów reprezentujących z urzędu. Zgodnie zapewniają, że kto jak kto, ale oni na podatkach nie oszukują.

Niewykluczone jednak, że kancelarie, w których usługi dla klientów indywidualnych stanowią jedynie margines ich działalności, zupełnie z nich zrezygnują. To zaś może wpłynąć na podniesienie cen usług w innych.

Ministerstwo Finansów przewiduje, że łącznie kas fiskalnych u lekarzy, prawników, ochroniarzy i architektów przybędzie około 300 tys. Do państwowej kasy ma dzięki temu wpłynąć nawet do 150 mln zł podatków dodatkowo. Służby skarbowe będą kontrolowały gabinety i kancelarie tak jak wszystkie inne firmy. Jednak w praktyce udowodnienie zaniżania obrotów bywa bardzo trudne.