Od czwartku zmiany w szkołach. Poseł PiS: Odpowiedzialna decyzja. Opozycja: Na ostatnią chwilę

Na konferencji prasowej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek oficjalnie poinformował, że uczniowie niektórych klas przejdą na edukację zdalną. - Musieliśmy podjąć decyzję o ograniczeniu nauki stacjonarnej i wprowadzeniu nauki zdalnej na okres do końca ferii zimowych. Naukę stacjonarną będą kontynuować przedszkola, zerówki i uczniowie klas I-IV. Natomiast uczniowie klas od V do VIII szkoły podstawowej oraz klasy szkół ponadpodstawowych przechodzą na nauką zdalną - przekazał.

Decyzję szefa resortu edukacji komentowali w studiu Polsat News politycy różnych partii.

Jarosław Krajewski z Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że jest zwolennikiem edukacji stacjonarnej, ale decyzja o edukacji zdalnej w czasie dużego wzrostu zachorowań na omikrona była odpowiedzialna.

- Muszę powiedzieć, że jestem zwolennikiem nauczania stacjonarnego, jednak zdaję sobie sprawę, że, w obliczu tej fali zakażeń, trzeba podejmować trudne decyzje - stwierdził. - Rządzenie wiąże się z podejmowaniem odpowiedzialnych decyzji - dodawał.

Na zarzut, że rodzice będą mieli mało czasu na przeorganizowanie swoich obowiązku, podkreślił, że już wcześniej pojawiła się zapowiedź ministra zdrowia, że taka decyzja może być podjęta nagle, z dnia na dzień. Zauważył przy tym, że opozycja zawsze stosuje argumenty odwrotne do tego, co robi rząd, nawet jeśli wcześniej zachęcała do takich ruchów.

- Cieszę się, że ta decyzja nie obowiązuje od jutra, tylko od czwartku - zaznaczył.

Zupełnie inne zdanie na temat postępowania ministra Przemysława Czarnka mieli politycy opozycji.

Piotr Borys z Platformy Obywatelskiej ocenił, że "pan minister Czarnek działa w chaosie".

- Należało przyjąć logiczną interpretację. Należało monitorować sytuację i automatycznie wprowadzać nauczenie zdalne - oceniał. W jego opinii obostrzenia w szkołach powinny być wprowadzane już wcześniej i na poziomie regionalnym

- Takie restrykcje trzeba planować na poziomie regionalnym. Sytuacja w każdym powiecie jest inna, ten system musi być elastyczny. Tego zabrakło - mówił.

Marcelina Zawisza z Lewicy zarzuciła z kolei ministrowi edukacji, że nie pomyślał o rodzicach, którzy będą musieli z dnia na dzień przeorganizować swój czas. - Nie może być tak, że minister mówi, że za dwa dni będzie zmiana systemu nauczania i macie sobie z tym poradzić - stwierdziła. - Mieliśmy dużo czasu, żeby się przygotować. Mogliśmy wprowadzić system testowania uczniów i uczennic, obowiązek szczepień dla nauczycieli i nauczycielek. Wprowadzanie tego typu zmiany z dnia na dzień, to mówienie ludziom że ma się za nic ich pracę i codzienne funkcjonowanie - oceniła.

Brak konsekwencji zarzucił szefowi resortu edukacji Jan Strzeżek z Porozumienia. - Minister Czarnek mówił, że utrzymamy naukę w systemie stacjonarnym. Jego dzisiejsza decyzja jest dobra, ale spóźniona - mówił.

- Zaufanie do państwa buduje się tym, że rząd jest przewidywalny. Minister Czarnek wiedział o tym, że zakażenia wzrosną od ponad miesiąca, a dzisiaj podejmuje decyzję po prostu spóźnioną. W normalnych warunkach, powinno się za to stracić urząd - ocenił.