Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od dzisiaj będziesz lubił szpinak!

Anna Solak
Naukowcy udowodnili, że istnieje sposób, by bez większego wysiłku kreować "fałszywe wspomnienia" u ludzi
Naukowcy udowodnili, że istnieje sposób, by bez większego wysiłku kreować "fałszywe wspomnienia" u ludzi SWPS
W przedszkolu brukselkę chowałeś w kieszeni fartuszka, a na widok szpinaku na talerzu robiło ci się niedobrze? Okazuje się, że nawet jeśli tak było, można sprawić, że z dnia na dzień staniesz się największym smakoszem tych znienawidzonych dań.

Gdyby ktoś wcześniej doszedł do podobnych wniosków, nigdy nie powstałaby kultowa amerykańska kreskówka o przygodach krewkiego marynarza Popeye'a, który zyskiwał nadludzką siłę po zjedzeniu puszki szpinaku, a nasze rodzime Fasolki nie nagrałyby przeboju o tym, że "Jasio wciąż mizernieje, bo to głuptasek, witamin nie je ".

Lecz mówiąc już całkowicie poważnie, istnieje sposób, by bez większego wysiłku kreować "fałszywe wspomnienia" i zmieniać gusta żywieniowe u ludzi.

- Wiele z tego, co przechowujemy w swojej głowie, nie musi wcale być prawdziwe - uważa Helena Pasińska, autorka badań nad pamięcią z sopockiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Ulegamy iluzji w myśleniu o sobie i innych, bo często po prostu chcemy jej ulec - wyjaśnia.

Podczas jej badania ochotnikom pokazywano ich własne zdjęcia z dzieciństwa poddane obróbce komputerowej. Zapewniano ich przy tym, że "bardzo im smakował szpinak, gdy go pierwszy raz spróbowali". Czy fotomontaż nas samych ze smakiem zajadających znienawidzone warzywo wystarczy? Okazuje się, że tak. Po tym zabiegu u badanych tolerancja na nielubiane warzywo wzrosła aż dwukrotnie.

Sama możliwość przebudowywania ludzkiej pamięci nie jest zjawiskiem nowym. Badania na ten temat prowadziła m.in. Elisabeth Loftus z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvin.

Udowodniła między innymi, że wystarczy drobny retusz zdjęć od dawna funkcjonujących w globalnej kulturze, by całkowicie zmienić postrzeganie utrwalonych na nich wydarzeń.

Jedną z fotografii, jaką wykorzystała w swoim badaniu, był doskonale znany symbol protestów na placu Tian'an-men z 1989 roku.

Chodzi o zdjęcie przedstawiające dramatyczny moment, w którym samotny chiński student kroczy wprost na jadące z naprzeciwka czołgi. W pierwotnej wersji mężczyzna jest jedynym człowiekiem utrwalonym na fotografii. Podczas retuszu w kadrze umieszczono także innych manifestantów.

Okazało się, że mimo iż większość badanych znała oryginał, po prezentacji fałszywki zmienili swój stosunek do pamiętnych wydarzeń.

Inna grupa badaczy sprawiła, że ponad 50 proc. osób biorących udział w ich eksperymencie uwierzyło w swój lot balonem w dzieciństwie, mimo iż nigdy nim nie lecieli. To o tyle zaskakujące, że podobna przygoda musi być nie lada przeżyciem dla małego dziecka. Brzmi niepokojąco? Co najmniej.

Podobnym zagadnieniem postanowili zająć się naukowcy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Helena Pasińska pod kierunkiem prof. Tomasza Maruszewskiego przeprowadziła badanie, z którego wynika, że przekonując kogoś za pomocą słów i obrazów, można zmieniać jego preferencje żywieniowe. Zwłaszcza te zakorzenione jeszcze w dzieciństwie.

- Istnieje coś, co nazywamy "okresem amnezji dziecięcej". To czas między 1. a 3. rokiem życia, z którego nasz mózg przechowuje bardzo mało wspomnień - wyjaśnia autorka raportu.

Uczestników swojego badania poprosiła więc o kilka zdjęć z tego okresu. Większość z nich pochodziła z rodzinnych uroczystości, takich jak wigilia lub pierwsze urodziny. Następnie poddała fotografie możliwie wiarygodnej obróbce, umieszczając na nich potrawy ze szpinakiem. W ten sposób skonfrontowała negatywne dla badanych zjawisko z ich zadowoloną miną podczas przyjemnego wydarzenia.

- Całe badanie trwało dwa miesiące, podczas których spotykałam się z ochotnikami w 2-tygodniowych odstępach - opowiada Helena Pasińska. W trakcie rozmów badaczka wtrącała, niby mimochodem, że uczestnicy w swoich kwestionariuszach zaznaczali, iż "lubią szpinak". Część rozmówców bardzo się dziwiła. Co ciekawe, byli też tacy, którzy w ogóle nie protestowali.
Uzyskane informacje będzie można odtąd wykorzystać między innymi w propagowaniu zdrowego trybu życia czy unikaniu doświadczania negatywnych emocji.

Wydaje się, że efekty pracy światowych i polskich psychologów mogą przynieść wiele dobrego. Pierwszymi z zastosowań, jakie nasuwają się w sposób naturalny, jest leczenie różnego rodzaju fobii i stanów lękowych. Już teraz obrazy pełnią w tym procesie decydującą rolę. Pacjentom cierpiącym na arachnofobię stopniowo pokazuje się zdjęcia: najpierw samych pająków, potem ich samych w pomieszczeniu, w którym znajduje się pająk. W ostatnim etapie fotografia przedstawia już sytuację skrajną dla leczonych - na przykład pająka, który spaceruje po ich ramieniu.

Niestety, zdobycze nauki równie dobrze można stosować w nieco mniej altruistyczny sposób. Wyobraźmy sobie, jak wielkie pole do manewru odkrycie daje specjalistom od reklamy i marketingu. Skoro za pomocą określonych narzędzi i narracji można dowolnie modelować nasze odczucia i gusta, z pewnością znajdą się i tacy, którzy wykorzystają je po to, by zwiększyć obroty ze sprzedaży dóbr konsumpcyjnych.

Nowy samochód, lodówka czy ciuch? Istnieje ryzyko, że odtąd jeszcze bardziej zapragniemy konsumować i kupować. Oczywiście ze szkodą dla naszego portfela.

- To i tak cały czas się dzieje i jest wykorzystywane zwłaszcza przez firmy sprzedażowe i handlowe koncerny - uważa Helena Pasińska. - Nie ma sensu zamiatać tej wiedzy pod dywan, skoro, poznając jej mechanizmy, możemy łatwiej unikać ich zgubnych konsekwencji - tłumaczy.

Pocieszające jest to, że łatwiej ulegamy manipulacji ze strony negatywnej na pozytywną.

Jeśli w dzieciństwie nie lubiliśmy się kąpać, zdjęcie na którym radośnie pluskamy się w wanience, może zmienić nasz sposób myślenia o tej codziennej czynności.

Rzecz w tym, że podobne mechanizmy działają nie tylko w przypadku upodobań kulinarnych czy codziennych czynności. Równie sprawnie można w ten sposób wpływać na nasz stosunek do konkretnych osób, nawet tak bliskich jak rodzice czy najlepszy przyjaciel.

- Takich badań jednak nie przeprowadziliśmy, bo uważamy je za nieetyczne - mówi prof. Tomasz Maruszewski. - Wnioskujemy to wyłącznie przez analogię - wyjaśnia.

Innym, ciekawym skutkiem polskiego badania było to, że to właśnie przerobione zdjęcie było najlepiej zapamiętywane przez uczestników. Jak to wyjaśnić?

Psychologowie tłumaczą to redukcją dysonansu poznawczego. Skoro ktoś powiedział nam, że lubimy szpinak, a do tej pory byliśmy święcie przekonani, że tak nie jest, mimowolnie myślimy: "kurczę, coś w mojej pamięci szwankuje".

- Odczuwamy wtedy pewien dyskomfort, więc chcąc go zlikwidować, tym bardziej wierzymy w przedstawioną scenę - wyjaśnia Pasińska.

Rozmowa z prof. Tomaszem Maruszewskim, psychologiem SWPS

Manipulacja może leczyć ludzkie lęki i fobie

Był Pan opiekunem badań nad konstruowaniem "fałszywych wspomnień", które przeprowadziła Helena Pasińska. Czy to pierwszy eksperyment tego typu?
Nie. Już wcześniej prowadzono takie badania, ale rzadko dotyczyły one zmian preferencji żywieniowych. Przykładowo, w latach 50. amerykański wywiad prowadził badania, w których za pomocą elektrowstrząsów chciał "wyczyścić" pamięć swoich żołnierzy, którzy wrócili z wojny w Korei. Problem w tym, że klasyczne elektrowstrząsy czyszczą pamięć wyłącznie krótkotrwałą, która może powrócić po 2-3 tygodniach. Poza tym to niehumanitarna metoda.

A w jakich dziedzinach życia będzie można wykorzystać świeżo wysnute wnioski?
Tak naprawdę mechanizmy, jakie zostały opisane w naszym badaniu, już są w użyciu, na przykład w reklamie.

Na przykład?
Pokazywanie uśmiechniętych twarzy ludzi w zetknięciu z jakimś produktem czy nowy model samochodu zestawiony z gwiazdą, która tak naprawdę wcale go nie posiada, od dawna stanowi chwyt marketingowy. Ma wmówić nam, że też ich potrzebujemy, by być szczęśliwym. Ale rzeczywiście, można zastosować je także na nowych obszarach.

Na jakich?
Na przykład w leczeniu lęków i fobii. Ale takich, które są potencjalnie niegroźne, choćby lęku przed pająkami.

Czy pomoże też pozbywać się traum i stresu np. u powracających z wojny żołnierzy?
Nie, tak daleko bym nie szedł. Ludzie używają tego słowa w języku potocznym, tymczasem jeśli ktoś mnie zwyzywał na ulicy, to nie jest żadna trauma. Trauma to stan, który leczy się miesiącami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski