Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odnalazła się była właścicielka pałacu Karczewnik

Bożena Wolska
Baronowa (trzyma popiersie dziadka) zaprzyjaźniła się z Eugeniuszem Bogdanem
Baronowa (trzyma popiersie dziadka) zaprzyjaźniła się z Eugeniuszem Bogdanem B. Wolska
83-letnia baronowa Elly Luttwitz-Heinrich odwiedziła w weekend swoją byłą posiadłość - pałac Karczewnik w Chodzieży.

Baronowa z zainteresowaniem oglądała remonty, jakich w pałacu dokonał Eugeniusz Bogdan, ichtiolog, znany hodowca jesiotrów. Umówiła się z nim, że gdy pałac będzie gotowy, baronowa przywiezie ze sobą klucz, którym jej matka zamknęła drzwi pałacu w styczniu 1945 roku. Tym kluczem dokona oficjalnego otwarcia.

Państwo Bogdanowie właścicielami pałacu stali się przez przypadek, gdyż szukali miejsca, aby utworzyć ośrodek dla wędkarzy-hobbystów. A akurat pałac Karczewnik został wystawiony na sprzedaż, był zdewastowany, wcześniej mieściło się tam pogotowie opiekuńcze.

Eugeniusz Bogdan przyznaje, że w pałacu zakochał się bez pamięci. Śledzi jego historię, losy jego dawnych właścicieli i szuka pałacowych pamiątek.

Pałac Karczewnik wybudował dla swojego najmłodszego syna Gerda "starty baron", czyli Ernest von Luttwitz, właściciel majątku oleśnickiego. Na przełomie wieku XIX i XX młody Gerd wraz ze swoją żoną Lisą zamieszkał w pięknym pałacu. Doczekali się trójki dzieci: dwóch synów i córki Elly.

Podczas II wojny światowej Gerd trafił do niewoli, a Lisa dziećmi zamknęła pałac zwany Warow i uciekła wiosną 1945 r. do Niemiec. Tam zatrzymała się w magnackim majątku, a ponieważ Elly miała 19 lat i była śliczna, zakochał się w niej syn właściciela majątku Klaus Heinrich. Ojciec Elly po dołączeniu do rodziny, chcąc, aby jego córka zachowała tytuł baronowej usynowił Klausa, a następnie oddał mu za żonę Elly.

Eugeniusz Bogdan odszukał Elly przez rodzinę kamerdynera, która do dzisiaj mieszka w Chodzieży. - To niezwykle ekscytująca historia - mówi baronowa, na której twarzy do dzisiaj widać ślady urody. - Przyznaje, że wcześniej w roku 1988 i na początku lat 90. była w Karczewniku, oglądała go z daleka. Nie podobało jej się to, co zobaczyła, postanowiła, że więcej już tu nie przyjedzie… Ale historia zmieniła bieg.

- Jestem zachwycona zmianami - wyznaje baronowa. A dowodem tego może być fakt, że przywiozła popiersie "starego barona" swojego dziadka, które wykonała jej ciotka, która była rzeźbiarką. - Mój dziadek, "stary baron" powiedział mi, że chce wrócić do Warow - mówi Elly Luttwitz- Heinrich, czule przytulając popiersie. I wrócił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski