Pechowy wypadek miał miejsce w lipcu 2010 roku. Bogusław Prajzner jechał z Przemyśla do rodziny w Kicinie pod Poznaniem. Wraz z nim w ich zielonym volkswagenie golfie podróżowała jego żona, szwagierka oraz jej kilkunastoletni syn.
- Byłem na wysokości miejscowości Gądki. Jechałem lewym pasem ruchu z prędkością około 100 km na godzinę - opowiada Prajzner. - Przede mną nic nie jechało, ale na pasie po prawej stronie były samochody. Był też trzeci pas, z którego inne pojazdy włączały się do ruchu.
Wtedy w samochód Prajznera uderzył srebrny golf.
- Kobieta, która nim kierowała, mówiła później, że jakiś samochód wyskoczył jej z prawej strony i chcąc uniknąć zderzenia, odbiła w lewo - tłumaczy Prajzner. - Przybyłym na miejsce policjantom przyznała, że to ona wjechała we mnie - dodaje.
Kobieta oraz trzy jej pasażerki, zostały odwiezione do szpitala. Podobnie jak pasażerowie, jadący z Prajznerem. Wszyscy poszkodowani zeznali później, że to srebrny golf najechał od prawej strony na samochód Prajznera.
Ale w październiku 2010 roku Prajzner otrzymał wezwanie do sądu na rozprawę, w której to on był oskarżonym.
- Prokuratura postawiła mi zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku - tłumaczy mężczyzna. - Kluczowym dowodem była opinia biegłego.
Wynika z niej, że to Prajzner najechał na srebrnego golfa. Biegły wziął pod uwagę zeznania jednego świadka, który jechał za uczestniczącymi w wypadku samochodami.
- Ani sąd ani biegły nie odnieśli się do zeznań pozostałych świadków, w tym do wyjaśnień kierującej srebrnym golfem - mówi Mirosław Martyn, pełnomocnik Bogusława Prajznera. - Z reguły ludzie mają tendencję do bronienia się, a nie samooskarżania - dodaje adwokat.
Sprawa toczyła się przed sądem rejonowym w Środzie Wielkopolskiej. W jej trakcie obrona zleciła sporządzenie prywatnej opinii, w której biegli - również z Poznania - potwierdzają wersję Prajznera. Prywatna opinia jednak nie musi być brana przez sąd pod uwagę i w styczniu 2012 roku Prajzner został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Musi też zapłacić tysiąc zł kary. Mecenas Martyn już złożył apelację. Biegły, który opiniował na niekorzyść Prajznera, nie chciał wypowiadać się na temat sprawy.
- Opinia jest własnością sądu i z osobami postronnymi nie bedę na ten temat rozmawiał - powiedział.
- Wciąż nie rozumiem jak mogło do tego dojść - żali się Prajzner. - Płacę za czyjąś pomyłkę.
Jego sprawa czeka na wyznaczenie terminu w sądzie okręgowym w Poznaniu.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? a. [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?