Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odruch serca może skrzywdzić. Prawdziwa pomoc opiera się na szacunku dla wolności

Monika Kaczyńska
Pan Zenon, któremu z emerytury nie wystarcza na leki wyprzedaje książki. Ta sytuacja to bolesny wyrzut sumienia dla systemu i dowód na to, że jest niesprawiedliwy i nieludzki.

Nie powinno tak być, by człowiekowi, który uczciwie przepracował kilkadziesiąt lat emerytura nie wystarczała na podstawowe potrzeby, takie jak mieszkanie, ubranie czy leczenie. Panu Zenonowi nie wystarcza, a przecież nie korzysta on z jakichś wyjątkowych terapii, których miesięczny koszt to równowartość samochodu. Jemu brakuje raczej równowartości restauracyjnego obiadu z deserem dla czterech osób. Mało i dużo jednocześnie.

Nie dziwię się, że taka sytuacja przyzwoitych ludzi bulwersuje. Powinna. Bo państwo nie powinno tak działać. Nie dziwi mnie też odruchowa chęć pomocy. To dowód, że jeszcze zdarza nam się dostrzegać innego człowieka. Ale zanim za tym odruchem serca pójdziemy dobrze włączyć też rozum. Bo sprawa ma znacznie szerszy kontekst.

Pan Zenon jest dorosłym, dobrze zorganizowanym, przedsiębiorczym człowiekiem. Stanął przed problemem braku kilkuset złotych miesięcznie. Znalazł rozwiązanie - uznał, że będzie to sprzedanie gromadzonych przez lata książek. Przychodzi na rynek i sprzedaje. Czasem uda mu się zarobić więcej, czasem mniej. Pewnie wolałby, żeby popyt był większy.

Pan Zenon nie prosi o pieniądze. Przecież wie, że mógłby. Zapewne zdaje sobie sprawę, że mógłby zwrócić się do różnych osób i instytucji. Jednak znalazł sposób na zarobek. To jego wybór, jego wolność i trzeba ją uszanować.

Prezenty są miłe. Ale tylko wtedy, gdy relacja między obdarowującym, a obdarowanym je uzasadnia.

Filantropia jest upokarzająca. Zazwyczaj największą korzyść z niej ma ten, który dając czuje się taki fajny, dobry i współczujący. Przecież pochyla się nad biedakiem.

Nie wątpię, że ci, którzy postanowili spontanicznie zorganizować zrzutkę na leki dla pana Zenona kierowali się czystym odruchem serca. Obawiam się jednak, że zabrakło im tych paru sekund niezbędnej refleksji. Bez niej nie ma mowy o prawdziwej empatii, czyli mówiąc po polsku współodczuwaniu. Gdyby więc ci, którym serce kazało zorganizować zbiórkę przez chwilę weszli w buty pana Zenona po prostu zapytaliby jak pomóc. Po czym wysłuchali odpowiedzi. I zastosowali się do niej. Właśnie tak świat staje się lepszy. Bo ci, którzy wiedzą lepiej co dla innych dobre zbyt często bywają źródłem nieszczęść. Z dobroci serca. Bez udziału rozumu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski