- Przecież sprawa jest ewidentna. Do wypadku doszło z winy polityka - uważa Edward Paterek.
Kierowca ducato został już przesłuchany przez prokuraturę. Nie pamiętał samego momentu zderzenia pojazdów.
- Jechałem swoim pasem. To potwierdzili też świadkowie. Poza tym niewiele kojarzę. Nie pamiętam, jak leciałem helikopterem do szpitala. Wiem jednak, że jeden ze świadków wypadku udzielał mi pierwszej pomocy - relacjonuje Edward Paterek.
Jak podkreśla mieszkaniec Skórzewa, jego fiat ducato był w dobrym stanie. 56-letni mężczyzna wracał bowiem wraz z zięciem ze Szkocji. Przed wyjazdem na Wyspy Brytyjskie przeprowadził niezbędne naprawy auta. Dobry stan fiata potwierdziły zresztą jego oględziny już po tragedii. Po wypadku pojazd o wartości około 20 tysięcy złotych nadaje się tylko do kasacji.
W wypadku Edward Paterek doznał m.in. uszkodzenia klatki piersiowej i płuc, wstrząśnienia mózgu, złamania nogi i żebra. Niewiele więcej szczęścia miał jego zięć, u którego stwierdzono otwarte złamanie nogi.
- Dopiero kilka dni temu wstałem z łóżka. Poruszam się o kulach. Noga jednak cały czas jest sztywna. Nie wiem, czy będę mógł normalnie chodzić - mówi Edward Paterek.
Mężczyzna powoli wraca do zdrowia. Początkowo sądził, że cała sprawa szybko się zakończy. Liczył, że za pieniądze z odszkodowania będzie mógł kupić nowe auto, które jest mu potrzebne. -Przed wypadkiem pomagałem żonie w prowadzeniu sklepu. Jestem też na rencie, której wysokość wynosi 500 zł - dodaje kierowca.
Obecnie Edward Paterek zaczyna jednak tracić cierpliwość. Boi się, że prokuratorskie śledztwo może oczyścić profesora Geremka z winy. Wówczas 56-latek nie otrzyma ani złotówki. Dlatego wynajął firmę, która ma mu pomóc w odzyskaniu pieniędzy z odszkodowania. Tutaj jednak pojawiły się kolejne kłopoty.
- Ta sprawa jest dziwna. Firma zwróciła się do prokuratury o numer polisy ubezpieczeniowej Bronisława Geremka. Jednak go nie otrzymała. Nawet nie wiemy dlaczego - twierdzi nasz informator, który zna całą sprawę. - W tej historii jest znacznie więcej wątpliwości - zaznacza.
Chodzi o sytuację opisaną w sierpniu przez "Polskę Głos Wielkopolski". W artykule wskazaliśmy, że początkowo opinię mieli przygotować biegli z Poznania. Z potwierdzonych przez nas informacji wynika, że zaproponowano ekspertom wykonanie takiej opinii, która miała być niejednoznaczna.
- Dzięki temu nie można by winą za spowodowanie wypadku obarczyć polityka. W taki sposób sprawa miała zostać zamieciona pod dywan. Ale eksperci odmówili - mówi osoba dobrze znająca szczegóły tej historii.
Tej wersji zaprzeczyła prokuratura, która ostatecznie zleciła wykonanie opinii Instytutowi Ekspertyz Sądowych z Krakowa. Rzecznik poznańskiej prokuratury Magdalena Mazur-Prus zapewniła wówczas , że prokuratura nie nakłaniała biegłych do napisania opinii "pod tezę". Wczoraj z kolei stwierdziła, że firma, która zwróciła się o numer polisy profesora otrzymała ją!
Tej wersji jednak zaprzeczają przedstawiciele firmy. Jeśli prokuratura nie stwierdzi, że sprawcą wypadku był profesor Geremek i umorzy śledztwo, Edward Paterek nie dostanie pieniędzy z OC polityka.
- Kierowca fiata może wtedy wystąpić na drogę cywilną i skarżyć firmę, w której swoje auto ubezpieczył europoseł. Jednak to na nim będzie ciążył obowiązek udowodnienia, że sprawcą wypadku był pan profesor - tłumaczy poznański mecenas Mariusz Paplaczyk.
Współpraca: Paulina Brencz - Polsat News. O tej historii także w telewizji Polsat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?