Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogródki działkowe przy Lechickiej niszczeją. I stają się kłopotem [ZDJĘCIA]

Anna Jarmuż
Ogródki działkowe przy Lechickiej niszczeją. I stają się kłopotem
Ogródki działkowe przy Lechickiej niszczeją. I stają się kłopotem Adrian Wykrota
W ogrodzie można znaleźć górę śmieci, ale i zabawki, pranie suszące się na linkach. To miejsce tętni życiem - choć działkowców już tam dawno nie ma. Dzisiaj ogródki działkowe przy Lechickiej niszczeją. I stają się kłopotliwe...

- Na tym drzewie rosły zawsze pyszne jabłka. Z altany pana Edmunda zostały tylko ściany. W mojej złomiarze zostawili chociaż dach, ale pewnie i tak niedługo ktoś go rozbierze, by mieć czym napalić w piecu - mówi Gracjan Grzybek, kiedyś działkowiec z ogrodu im. 23 Lutego.

Do skupu złomu powędrowało wszystko, co można było z ogrodu wynieść.

- Złomiarze przewrócili słupy elektryczne, powyrywali z nich kable, zabrali nawet te, które znajdowały się pod ziemią - wspomina Gracjan Grzybek. - Po złom ludzie przyjeżdżali samochodami. Dziś też można je zobaczyć - teraz przywożą jednak na działki śmieci - dodaje Elżbieta Grzybek.

Dziś część ogrodu na skrzyżowaniu ulic Lechickiej, Umultowskiej i Tymienieckiego przypomina wysypisko. Mieszkają tam Romowie i Bułgarzy, a także bezdomni Polacy (w sumie kilkadziesiąt osób). Jak tłumaczą dawni działkowcy, żyją z nowymi lokatorami w zgodzie, ale...

- To niesprawiedliwe. My zostaliśmy z ogrodu wyrzuceni. Nie dostaliśmy żadnego odszkodowania. Mamy w sądzie sprawy za bezumowne korzystanie z gruntu, a na nich nikt nie zwraca uwagi - żali się Elżbieta Grzybek.

Na zakłócanie spokoju i bałagan skarżą się też poznaniacy, mieszkający w sąsiedztwie ogrodów - przy ul. Tymienieckiego oraz na os. B. Śmiałego. Żal im drzew, które są nagminnie wycinane. Boją się, że wraz z nadejściem lata, pojawią się szczury.

- Najwięcej problemów porządkowych powodują bezdomni i okoliczni mieszkańcy. Na tym terenie podrzucane są śmieci. Złomiarze poszukując elementów metalowych, dewastują opuszczone altany - wylicza Przemysław Piwecki ze straży miejskiej.

Jak mówi, w ostatnim, czasie na działkach panuje coraz większy bałagan. Także w sąsiedztwie altan zamieszkiwanych przez obcokrajowców, gdzie wcześniej był porządek. - W naszej ocenie osoby te wykorzystują fakt, że nie można wobec nich zastosować żadnych środków karnych - stwierdza Piwecki.

Termin uporządkowania terenu skutecznie przeciągają też prawnicy, reprezentujący poszczególnych właścicieli gruntu. Straż miejska zwróciła się do nich o to dwukrotnie.

- Niestety, poza licznymi obietnicami nic się nie zmienia, a wręcz przeciwnie śmieci przybywa. W takiej sytuacji skierujemy do sądu stosowne wnioski o ukaranie - mówi Przemysław Piwecki.

Na ogrodach często dochodzi też do pożarów. Ostatni raz w połowie kwietnia. Paliła się altana. Straż miejska przyjmuje też wiele zgłoszeń w sprawie zadymiania okolicy - palenia kabli czy odpadów.

- Pod adresem obcokrajowców były zgłaszane sprawy dużo poważniejsze, dotyczące zaniedbywania dzieci, posługiwania się przedmiotami pochodzącymi z kradzieży, natomiast pod adresem Polaków, że są to osoby poszukiwane listami gończymi - tłumaczy Przemysław Piwecki.

Kontrola wykluczyła te podejrzenia. Z bezprawnymi lokatorami niewiele można jednak zrobić. Romowie odmawiają pomocy, którą oferuje im Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.

- Kwestię przebywania tych osób na terenie działek może rozstrzygnąć postępowanie sądowe dotyczące nakazu eksmisji, ale tu inicjatywa leży po stronie właściciela gruntu - wyjaśnia Iwona Liszczyńska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

- Skoro nikt nie miał do, co do tego terenu żadnych planów, czy ogród nie mógł nadal działać? - pytają rozżaleni działkowcy.

Historia ROD im. 23 Lutego
O sprawie Rodzinnego Ogrodu Działkowego im. 23 Lutego głośno jest już od kilku lat. Historię działkowców opisywaliśmy wielokrotnie na łamach "Głosu".

W 2005 roku (po 9 latach od nabycia ziemi przez obecnych właścicieli) sąd orzekł, że tereny, na których znajduje się ogród działkowy, nie są własnością miasta, lecz należą do osób prywatnych. Nie ma więc do nich prawa ani PZD, ani pojedynczy działkowcy. Sprawa trafiła do sądu, a obecni właściciele zażądali opłaty za bezumowne korzystanie z gruntu (sprawy te nadal się toczą). W 2013 r. część ogrodu została oficjalnie zlikwidowana. Działkowcy, którzy użytkują pozostałą część ogrodu, nadal uprawiają swoje działki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski