Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec skatował niemowlę. Mama nie chce mówić o Anastazji

Krystian Lurka
Ojciec skatował niemowlę. Mama nie chce mówić o Anastazji
Ojciec skatował niemowlę. Mama nie chce mówić o Anastazji archiwum Polskapresse/zdjęcie ilustracyjne
Pięciomiesięczna Anastazja, o której pisaliśmy pod koniec lipca i której ojciec - prawdopodobny sprawca pobicia dziecka (po naszej interwencji został zatrzymany przez policję), została przeniesiona z oddziału intensywnej terapii na oddział wewnętrzny. Leży w szpitalu przy ul. Krysiewicza w Poznaniu.

- Dziewczynka jest nadal w bardzo poważnym, ale stabilnym stanie - powiedział w czwartek "Głosowi" doktor Jacek Profaska, dyrektor placówki. Dodał też, że nie może udzielać szczegółowych informacji. - Matka dziecka zastrzegła, żeby nikt z personelu nie rozmawiał na temat dziewczynki z dziennikarzami - wyjaśnia dyrektor.

Jak mówi, nic nie wskazuje na to, żeby w czasie kilkunastu dni, życie niemowlęcia było zagrożone.

Czytaj też: Niemowlę walczy o życie. Ojciec zatrzymany. Pobił je?

To między innymi w związku z tym wydarzeniem dyrektor został wezwany na rozmowę do wicemarszałka. Do spotkania doszło kilka dni temu.

- Wicemarszałek poprosił mnie o przedstawienie całej sprawy - przyznaje dyrektor Profaska. - Urzędnicy przyjęli do wiadomości moje tłumaczenia - mówi i dodaje, że szpital nie ma sobie nic do zarzucenia. Dyrektor nic więcej na temat tego i kolejnego spotkania, do którego wiemy, że doszło, nie chce mówić.

Zobacz także: Skatowane niemowlę nie reaguje na bodźce... Ojciec ma nowe zarzuty

Przypomnijmy: dziewczynka pierwszy raz trafiła do szpitala w maju. Wtedy dyrekcja poinformowała o tym sąd rodzinny. Po dwóch miesiącach dziecku ponownie była potrzebna pomoc. Miała obrażenia głowy. Konieczna była wtedy trepanacja czaski. Wówczas również przedstawiciele placówki poinformowali sąd rodzinny.
Jak podkreśla Jacek Profaska, dyrekcja powiadomiła o sprawie Anastazji sąd rodzinny i postąpiła zgodnie z prawem.

- Nie mieliśmy obowiązku zgłaszania tego faktu na policję ani prokuraturę - tłumaczy i mówi wprost, że jego zdaniem cała historia została "rozdmuchana" przez dziennikarzy.

- Zdecydowana część doniesień medialnych to informacje "wyssane z palca". Niektórzy dziennikarze podawali nierzetelne
wiadomości - wyjaśnia.

Po pierwszej rozmowie z dyrektorem, wicemarszałek zażądał, żeby szpital zaostrzył procedury dotyczące podejrzeń o stosowanie przemocy wobec małych pacjentów i przygotował odpowiednie zarządzenie . Od tej pory personel medyczny ma w przypadku jakichkolwiek podejrzeń o pobicie natychmiast zawiadamiać policję oraz prokuraturę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski