Wystawa "Oko pamięci" w Centrum Kultury Zamek to pierwsza w Polsce prezentacja dokonań Horsta Hoheisela i Adreasa Knitza. Działają razem od dwudziestu lat. Ich prace określa się mianem "kontrpomników" - artyści poszukują innych, nietypowych form dla upamiętniających obiektów, silnie osadzonych w kontekście historycznym i społecznym miejsca, gdzie powstają. Mogą to być też obiekty mobilne, które przypominają o historii wszędzie tam, gdzie się pojawią.
Takim pomnikiem jest odlany z betonu "Szary autobus", który od środy stoi przed Centrum Kultury Zamek. Powstał w 2006 roku dla upamiętnienia ofiar nazistowskich zbrodni w Niemczech i Europie. Rzeźbę wzorowano na pocztowych samochodach transportowych. Autami tymi przewożono pacjentów chorych psychicznie do tzw. ośrodków eutanazyjnych.
- W tym samym czasie, kiedy Hitler rozpoczął wojnę na zewnątrz, rozpoczął także wojnę wewnątrz. Wydał zarządzenie o "eliminacji życia niegodnego życia", czyli osób chorych psychicznie - mówił w czwartek w Zamku Horst Hoheisel. - Najsłabsi członkowie społeczeństwa byli pierwszymi ofiarami. To też ofiary, które najpóźniej upamiętniono. Wiem, że w Poznaniu takie osoby ginęły w Forcie VII.
Historia artysty wiąże się z naszym miastem - tu urodził się w trakcie wojny.
"Szary autobus" stał na początku przed Filharmonią Berlińską przy Tiergartenstrasse 4, gdzie mieściła się centrala Akcji T4. Od 2008 roku przebył pięć tysięcy kilometrów i prezentowany był w wielu miastach. Poznań jest jego piętnastym przystankiem. Tak naprawdę istnieją dwie identyczne rzeźby - jedna z nich na stałe blokuje bramę wjazdową do ośrodka psychiatrycznego Die Weissenau koło Ravensburga. W autobus-pomnik wpisany jest cytat: „Dokąd nas zabieracie?”.
W Poznaniu Hoheisel i Knitz odnieśli się do historii dawnej synagogi i kaplicy dawnego zamku cesarskiego, przerobionej na gabinet dla Adolfa Hitlera. Artyści zdemontowali elementy wyposażenia basenu i przenieśli je do dawnego gabinetu Hitlera, dzisiaj Sali Kominkowej. W ten sposób dokonali symbolicznego gestu desakralizacji tej przestrzeni władzy, przypominając o zbezczeszczeniu synagogi i ofiarach zbrodni Holokaustu.
Zdemontowane elementy to przede wszystkim słupki startowe, nazwane przez artystów "Słupkami startowymi pamięci" oraz fragmenty schodów i drabinek. Na wystawie znalazły się także elementy synagogi znalezione podczas wykopalisk, ostatnie świadczące o pierwotnym przeznaczeniu budynku.
- Chcemy zaznaczyć nowy start. Być może synagoga kiedyś znów będzie służyła gminie żydowskiej - mówił Andreas Knitz.
- Gdy patrzę na słupki startowe stojące w gabinecie Hitlera, to ma to dla mnie zupełnie inne znaczenie, niż gdy widzę je w synagodze. Żałuję, że wcześniej się nie spotkaliśmy. Może wtedy udałoby się nam uzyskać więcej pomocy od konsula honorowego Niemiec, bo w was, artystach, tkwi duża siła - mówiła w Zamku Alicja Kobus, przewodnicząca fundacji Synagoga Nowa Centrum Dialogu.
Na zdjęciach można także zobaczyć, jak kaplica i synagoga wyglądały kiedyś, nim sprofanowali je naziści.
Na wystawie prezentowana jest także dokumentacja fotograficzna wcześniejszych "kontrpomników" Hoheisela i Knitza. To między innymi odwrócona fontanna z Kassell - zatopiona w ziemi kopia fontanny ufundowanej przez Żyda, Sigmunda Aschrotta, zniszczonej przez nazistów w 1939 roku. Na wystawie pokazany zostanie również model fontanny, który ukazuje zwiedzającym także podziemną część zatopionego obelisku. Jednym z prezentowanych obiektów jest także "Pomnik pomnika w Buchenwaldzie" - tablica ogrzewana do temperatury ludzkiego ciała, upamiętniająca drewniany obelisk, który stanął na placu apelowym po wyzwoleniu obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie w kwietniu 1945. Pomnik ten istniał tylko dwa tygodnie. Drewno wykorzystano następnie na trybunę dla mówców na uroczystość pierwszomajową.
W jednej z dawnych sal cesarskich prezentowane są także rysunki Horsta Hoheisela i Rodrigo Yanesa - spontanicznie rzucone na papier, powstające codziennie. Rodrigo Yanes i Horst Hoheisel znają się od ponad trzydziestu lat. Yanes przyjechał ze swą rodziną do Niemiec jako ofiara prześladowań chilijskiej dyktatury wojskowej. Po wielu latach wrócił do Chile. Obaj studiowali w Kassel sztukę, wspólnie pracowali i wystawiali swe prace w Niemczech, a także w Ameryce Południowej. Teraz Yanes pracuje na plantacji owoców, a rysuje codziennie po pracy na torebkach nakładanych na drzewach na młode brzoskwinie, aby mogły one dojrzeć na drzewie bez ataku szkodników.
- W tym pokoju pokazujemy coś zupełnie innego, niż w innych salach - nasz świat, nasze marzenia, naszą osobistą pamięć. Konfrontujemy się z naszymi słabościami. To te słabości, które zawsze niszczą totalitarne reżimy - mówił Rodrigo Yanes. - Codziennie rysujemy z wielką miłością i chcemy ją przekazać dalej.
Wernisaż wystawy "Oko pamięci" odbędzie się w piątek o godzinie 19.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?