Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

On nie ma fanów, on ma wyznawców.

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Autor w saabie 96 Krzysztofa Rozenblata
Autor w saabie 96 Krzysztofa Rozenblata Paweł Miecznik
Dlaczego my je kochamy? Eee... eee... eee.... Bo... Są.

Czy są lepsze? No pewnie! Kto raz przejechał się porshe gt3 wie, że niewiele aut potrafi pokonywać zakręty z ponad setką na liczniku tak jak ono. Czy są wygodniejsze? Ba! Do dziś pamiętam luksusową wersję landcruisera, która z moim kolegą pokonywaliśmy drogowe spowalniacze, za każdym razem - zupełnie niepotrzebnie - ostrzegani, że będzie wybój. Co z tego, że był, kiedy się go nie czuło? Czy są piękniejsze? Oczywiście. Połowa samochodów Alfa Romeo na świecie była projektowana nie po to, żeby jeździły, tylko aby powiesić je w muzeum obok Mona Lisy. Nigdy nie jechałem maybachem, ale rolce roycem już tak i wiem też, że po prostu są na świecie również auta bardziej luksusowe, wiem, że są dające więcej frajdy (tak, właściciele bmw - zwracam Wam honor), dające większą szybkość, dające masaż pleców, dające piski nastolatek na ich widok, są auta tańsze w eksploatacji, mniej awaryjne, cichsze, bardziej kultowe (kto nie chciałby dostać pod choinkę Eleanor?).

Cóż, trzeba powiedzieć prawdę: saaby wcale nie są fajne.

Jeremy Clarkson, facet, którego felietonami można filetować ryby, a kiedy pozwolić mu otworzyć usta do krojenia steku nie będzie potrzebny już nóż - innymi słowy wredny prowadzący Top Gear - testując kiedyś jednego z saabów, nazwał go katedrą na kołach. Jego znęcanie się nad tym autem przebijało tylko to, co zrobił z polonezem (bo też go przetestował) i wyrobami hinduskiej motoryzacji. Ale nawet Clarksonowi na tej jego angielskiej twarzoczasce pojawiło się coś na kształt ekstazy, gdy wreszcie w testowanym saabie zaświszczało turbo. A odcinek, w którym bezlitośnie obnażał wszystkie wpadki projektantów saaba, aby na koniec westchnąć z rozrzewnieniem nad bankructwem jednej z najdziwniejszych marek motoryzacji, wywoływał łzy w oczach oglądających.

Zwykło się mówić, że to samochody dla indywidualistów. Co oczywiście jest oczywistą nieprawdą, bo tak można powiedzieć o każdym samochodzie. Są fani maluchów - w końcu każdy polski kierowca w wieku powyżej trzydziestu paru lat - zaczynał od tego czegoś. Są fani alf, wv, bmw, fordów, fiatów, audi, opli... I tak dalej i tym podobne. O fanach marki Tata jeszcze nie słyszałem, ale pewnie się ukrywają. I każdy, absolutnie każdy z fanów tych marek może powiedzieć o tych samochodach dużo dobrych słów i kilka złych. Kiedy ich się posłucha wyjdzie jednak na to, że wszyscy kochają inne samochody za te same przymioty.

Bo? Bo... są.

W Mosinie skończył się właśnie III Zjazd Zabytkowych Saabów. Wśród nich było kilkadziesiąt wymuskanych, był jeden, wyglądający jak półtora nieszczęścia, który jednak na własnych kołach przyjechał z Anglii (przez Rzeszów). Zapewne wyjechał przed świętami... I była cała fura dziwnie uśmiechniętych ludzi. A kto się spodziewał, że właściciele saabów gadają tylko o autach, musiał się srodze zawieść. Tak, opowiedziałem o samochodzie pewnej parze, która zastanawiała się nad wyborem: volvo czy saab. I na tym koniec rozmów o samochodach. Przy wieczornym ognisku ja na przykład z pewną parą z Legionowa rozmawiałem o cudownych piwnicznych znaleziskach i robieniu bimbru (pozdrawiam!)

I tylko jedno pytanie nie padło.

Dlaczego właściciele saabów, kochają saaby?

Bo to saaby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski