Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oni się zwolnień nie boją - mają gwarancje. Gdzie? Sprawdź!

Maciej Roik
Jednym z miejsc, gdzie ochrona pracownicza jest najlepsza, jest Dalkia ZEC w Poznaniu
Jednym z miejsc, gdzie ochrona pracownicza jest najlepsza, jest Dalkia ZEC w Poznaniu Andrzej Szozda
Od kilku dni tematem numer jeden w całym kraju są protesty związkowców. Tysiące osób najechało Warszawę, by wykrzyczeć rządowi w twarz swoje niezadowolenie. Są jednak miejsca, gdzie o przyszłość nie trzeba się bać.

Jak ktoś robi swoje, to będzie pracował do emerytury. Pracodawca uważa inaczej? To na "na do widzenia" musi wypłacić równowartość 100 pensji!

Ostatnio w Ostrowie Wielkopolskim głośnym echem odbiła się sprawa żądań związkowców z Solidarności przy Zakładzie Oczyszczania i Gospodarki Odpadami MZO. Od prezesa miejskiej spółki zażądano 20-letnich gwarancji zatrudnienia dla całej załogi.

W odpowiedzi pracownicy usłyszeli, że to propozycja zaporowa, na którą zgody nie będzie. Na tym sprawa się nie kończy. Związek zapowiada, że o gwarancje będzie walczyć, a ich długość będzie uzależniona od wieku pracowników.

Chociaż w Ostrowie walka trwa, są w Wielkopolsce miejsca, gdzie bój o socjalne przywileje pracownicy mają już za sobą. A w efekcie, sumiennie wykonując swoje obowiązki mogą być spokojni, że do emerytury pracy nie stracą.

Takim przykładem jest Dalkia ZEC w Poznaniu. Zgodnie z układem zbiorowym podpisanym kilkanaście lat temu, pracownik ma gwarancję pracy do emerytury (układy z reguły obowiązują tylko tych pracowników, którzy pracowali w zakładzie w momencie ich podpisania). Jeśli władze Dalkii z jakichś powodów tak zdecydują się na zwolnienie, będą musiały wypłacić
równowartość 100 pensji (ale nie więcej niż 350 tys. zł).

- Taki zapis istnieje, ale generalnie takie kwoty się nie pojawiają - zaznacza Michał Baranowski, zastępca przewodniczącego tamtejszej "Solidarności". - W praktyce umowy są rozwiązywane na zasadzie porozumienia stron.

Nie oznacza to jednak, że pracownik zostaje z niczym. Z reguły dostaje około 20-krotność swojej pensji brutto, czyli - plus, minus - 100 tys. zł.

Podobnych wysp "związkowego" szczęścia jest więcej. Kolejny przykład: spółka Operator Gazociągów Przesyłowych Gaz-System, która zajmuje się siecią przesyłową paliw w całym kraju.

To kolejny pracodawca, który w razie kryzysu i potrzeby większych zwolnień, może mieć kłopot. Związkowcy wynegocjowali tam odprawę w wysokości 36 miesięcznych pensji oraz dodatkowo pieniądze, które należą się im w takiej sytuacji z tytułu zapisów w kodeksie pracy.

- U nas jak ktoś zaczyna pracować to nie odchodzi. Firma jest bardzo stabilna i się rozrasta, a wśród załogi nie brakuje opinii, że to miejsce gdzie pracuje się do emerytury - podkreśla Piotr Łusiewicz, szef Solidarności w OGP Gaz-System. I dodaje: Jak był program dobrowolnych odejść, to nikt nie chciał z niego skorzystać.

Na stabilność zatrudnienia nie mogą też narzekać pracownicy poznańskiej Enei. Zarówno w spółce Enea Operator jak i Enea Poznań, gwarancje pracownicze obowiązują tam do 2018 roku. Jeśli umowa zostanie z kimś rozwiązana wcześniej, Enea musi wypłacić równowartość wszystkich pensji przysługujących do końca obowiązywania pracowniczej gwarancji.

Aby uniknąć takich sytuacji, w Enea Operator dwukrotnie przeprowadzono program dobrowolnych odejść. W obu sytuacjach z pracy zrezygnowało 149 osób (etaty zlikwidowano). Skąd tak wielkie zainteresowanie? Ogromne pieniądze, które wypłacano na pożegnanie.

Osobom, którym zostały 3,4 lub 5 lat do emerytury wypłacano równowartość wszystkich pensji brutto, które zarobiłyby w tym czasie! Jak ktoś po prostu chciał odejść, dostawał równowartość połowy pensji za 25 miesięcy pracy (ale nie więcej niż 150 tys. zł).

Nie tylko poznańskie zakłady są tak szczodre wobec swoich pracowników. W Kaliszu, "dopieszczeni" układem zbiorowym mogą się też czuć pracownicy spółek córek koncernu Energa. W 2007 roku udzielił on pracownikom 10-letnich gwarancji zatrudnienia. Rozpoczęto też program dobrowolnych odejść, a pracownicy mogli liczyć na odprawę w wysokości od 100 do 150 tys. zł.

Związkowcom to jednak nie wystarczało. Latem odbył się protest w sprawie przedłużenia gwarancji o kolejne 5 lat. Ostatecznie pracodawca się jednak pod żądaniami nie ugiął.

Na tym nie kończą się "bonusy" jakie otrzymują pracownicy Energi. Oprócz gwarancji mają oni m.in. deputaty węglowe i 80-procentową zniżkę na prąd. Poza tym, z okazji Dnia Energetyka mają wolne (14 sierpnia).

Duży zakład, który dobrze radzi sobie finansowo, a jednocześnie jest w stanie sprostać żądaniom pracowników, nie jest jednak normą. Przykład?

W ciągu trzech, czterech lat, w kopalniach Adamów i Konin pracę ma stracić około 300 osób. W czwartek związki zawodowe otrzymały pierwsze listy nazwisk ludzi , którzy stracą pracę. Co dostaną? Jak sami zdecydują się odejść, to podwójną odprawę, jaką przewiduje kodeks pracy. O setkach tysięcy złotych, nie ma jednak mowy.
Współpraca: M. Kurzajczyk, R. Binczak, B. Pieczyńska

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski