Zimnej krwi nie traci jednak szef miasteczka Łukasz Buda. - Pozwolenia nie mamy, bo policja z Nowego Tomyśla zażyczyła sobie sprawdzenia ustawienia telebimu, a ja przecież nie wypożyczę go miesiąc przed imprezą, bo musiałbym zbankrutować - podkreśla Buda.
Niepokój o pustki w Sielinku jego zdaniem jest nieuzasadniony. - O frekwencję się nie boję. Będziemy mieli kibiców irlandzkich i włoskich, którzy w Poznaniu będą cierpieć na nudę. Chcemy ich dowozić do nas z lotniska, dworca PKP, Strefy Kibica i fancampu przy Arenie. Nasza oferta będzie ciekawsza, a warunki do oglądania meczów znacznie lepsze. Poza tym w okolicy niewiele lokali będzie miało licencję na emisję meczów. Większość będzie pokazywać spotkania nielegalnie. Mam nadzieję, że proceder ten szybko ukrócą policjanci. W samym Poznaniu ma być ich pięciuset. Mnie tylko interesuje pogoda. Na razie jest jednak ponuro. Mój plan maksimum to 10 tysięcy kibiców dziennie - dodaje Buda.
Do jego miasteczka z pewnością dojedzie Jorge Franco, który ma za sobą podróż z Palmeli (miejscowość koło Setubal, rodzinnego miasta Jose Mourinho) do Opalenicy. Na przejechanie 3700 km na rowerze Portugalczyk potrzebował pięciu tygodni. W poniedziałek w nocy witał swoich ukochanych zawodników na ulicach miasta.
- Nie mam wątpliwości, że nasi chłopcy wygrają wszystkie mecze i będę mógł ich grę podziwiać w wielkim finale. Dla mnie najważniejsze było to, że udało mi się zrealizować ambitny plan i zobaczyć piłkarzy w przededniu startu na Euro - przyznaje Franco, który w drogę powrotną uda się ze znajomymi, ale już nie rowerem, tylko samochodem.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?