Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Operacja się nie udała, pacjent spadł ze stołu. Zmarł po 39 dniach. Poznański chirurg Grzegorz O. usłyszał zarzuty

Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla
Nieudaną operację przeprowadzono w uniwersyteckim Szpitalu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu.
Nieudaną operację przeprowadzono w uniwersyteckim Szpitalu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Grzegorz Dembiński
Do zdarzenia doszło w Szpitalu Przemienienia Pańskiego przy ul. Długiej w Poznaniu. We wrześniu 2016 roku pacjent spadł ze stołu, dlatego operacji wszczepienia stentgraftu nie dokończono. Trafił na intensywną terapię. Po kolei zaczęły mu wysiadać kolejne narządy. W końcu zmarł. Teraz, po ponad czteroletnim śledztwie, prokuratura postawiła zarzuty znanemu poznańskiego chirurgowi - profesorowi Grzegorzowi O. Grozi mu do 5 lat więzienia. To on był operatorem i zdaniem biegłych odpowiadał za błędne ułożenie pacjenta na stole. - W tej sprawie wciąż jest kilka niewiadomych. Do tej pory poznańska prokuratura i biegli nie odpowiedzieli, czy niedokończenie operacji doprowadziło do śmierci naszego taty. Chcemy prawdy, na którą czekamy już ponad 4 lata – mówi Izabela Klapińska, córka zmarłego pacjenta.

Śledztwo w sprawie operacji w Szpitalu Przemienienia Pańskiego trwa od jesieni 2016 roku. Wtedy rodzina zmarłego pacjenta Adama Klapińskiego, tuż po jego zgonie, zawiadomiła śledczych. Jego córki twierdziły, że od samego początku przedstawiciele szpitala chowali głowę w piasek, kłamali w sprawie tego, co się stało na sali operacyjnej, unikali trudnych pytań rodziny.

Czytaj też: Co się stało podczas operacji? Żmudne śledztwo ws. wydarzeń w szpitalu przy ul. Długiej w Poznaniu

Prowadząca śledztwo poznańska prokurator Izabela Pilarczyk wkrótce powołała biegłych lekarzy ze Szczecina. W sprawach medycznych opinia biegłych ma często decydujące znaczenie. Na taką ekspertyzę trzeba jednak długo czekać, dlaczego śledztwa medyczne najczęściej trwają latami. Tak jest i w tym przypadku.

- Wciąż nie możemy zamknąć żałoby po śmierci naszego taty, wciąż wracamy do kolejnych wątków tej historii - mówi jego córka Izabela Klapińska.

Pacjent zmarł tuż po opuszczeniu szpitala. Zobacz film:

Czy pacjent przeżyłby, gdyby operację dokończono? Są zarzuty dla Grzegorza O., ale od ponad 4 lat „kręcimy się w kółko”

Eksperci z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego ze Szczecina wydali opinię, którą potem uzupełniali. Ich ostatnie odpowiedzi na pytania śledczych kilka tygodni temu wpłynęły do poznańskiej Prokuratury Okręgowej. Po raz kolejny wskazali, że odpowiedzialność za upadek pacjenta ponosi profesor Grzegorz O., w tamtym okresie szef Kliniki Chirurgii i Naczyń w Szpitalu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu.

Czytaj też: Doszło do błędów podczas operacji, bo prowadzący ją szef uniwersyteckiej kliniki nie znosił słowa sprzeciwu?

Prof. Grzegorz O., zdaniem biegłych, jako operator odpowiadał za złe ułożenie pacjenta na stole, bez należytych zabezpieczeń. I to on, zdaniem świadków – personelu medycznego, w trakcie operacji osobiście usuwał niektóre podpórki. W teorii miało mu to pomóc w lepszym dostępie do pacjenta z tętniakiem aorty brzusznej, któremu wszczepiano stentgraft. Czyli protezę żylną. W praktyce skończyło się tym, że mechanik spod Wrocławia w końcu zsunął się ze stołu. 64-letni Adam Klapiński zmarł po 39 dniach od nieudanej operacji.

- Podejrzanemu lekarzowi postawiono zarzuty z artykułu 156 i 160 kodeksu karnego. Mówią one o spowodowaniu ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz o narażeniu człowieka na utratę życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił złożenia wyjaśnień

– zaznacza prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

Czytaj też: W innej sprawie sąd uznał, że prof. Grzegorz O. uporczywie nękał jednego z lekarzy. Przy biernej postawie władz szpitala

To nie koniec śledztwa. Po ponad czterech latach prokuratura wystąpi... o nową opinię, do nowego zespołu biegłych. Śledztwo zapewne potrwa jeszcze wiele miesięcy. Powód – na razie prokuratura uznała, bazując na opinii biegłych, że nie ma bezpośredniego związku między upadkiem pacjenta ze stołu, a jego zgonem po 39 dniach od operacji. Tyle że, jak podkreśla rodzina zmarłego, do tej pory żaden ekspert nie pochylił się nad tym kluczowym problemem.

- Prokuratura od ponad czterech lat w sumie nie zapytała biegłych wprost: czy nasz tata przeżyłby, gdyby dokończono operację i wszczepiono mu stentgraft. Od czterech lat kręcimy się więc w kółko. Wszyscy wiemy, że tata spadł ze stołu i nie umarł tak od razu. Operację przerwano, trafił na OIOM, był obolały, gasł w oczach, bo po kolei wysiadały mu kolejne narządy. W końcu zmarł wskutek „niewydolności wielonarządowej”. Domagamy się od prokuratury i biegłych odpowiedzi na proste pytanie, w jakim stopniu niedokończona operacja wpłynęła na śmierć taty. Naszym zdaniem jest oczywisty i bezpośredni związek między przerwaniem operacji i zgonem. Ustalenie tego faktu powinno skutkować surowszą karą dla sprawcy zaniedbań

– zaznacza Izabela Klapińska, córka zmarłego.

Czytaj też: Błąd medyczny ginekologa? Został oskarżony w sprawie śmierci dziecka

Co na to prokuratura?

- Kwestię związku przyczynowo-skutkowego między przerwaniem operacji, a zgonem ma wyjaśnić nowy zespół biegłych. Dotychczas powołani biegli nie wyjaśnili nam tej kwestii

– potwierdza prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prokuratury.

Biegli ze Szczecina uznali, że w poznańskim Zakładzie Medycyny Sądowej w niejasnych okolicznościach doszło do błędów podczas sekcji zwłok

Pewne jest to, że upadek pacjenta ze stołu doprowadził do poważnego uszczerbku na jego zdrowiu. Miał stłuczoną głowę, ale nie wymagało to szycia. Gorsze były obrażenia neurologiczne: niedowład dłoni, nadgarstka, łokcia, ramienia. Doszło także, jak wynika z dokumentów, do „przerwania ciągłości kilku kręgów o cechach złamania”.

Czy pacjent miał złamany kręgosłup na co wskazywały badania na tomografie komputerowym?

Biegli ze Szczecina wprost tego nie stwierdzili. Wskazali, że nie ze swojej winy. Podkreślali, że są niejasności w tej kwestii, bo podczas sekcji zwłok doszło do poważnych zaniedbań. Przede wszystkim nie wynika z niej, jaki był stan kręgów szyjnych zmarłego, podczas gdy wcześniejsza tomografia komputerowa wykazała ich złamanie. Sekcja odbyła się w poznańskim Zakładzie Medycyny Sądowej, który podobnie jak szpital podlega Uniwersytetowi Medycznemu. Biegli ocenili, że eksperci z poznańskiego ZMS nigdy nie wyjaśnili, dlaczego doszło do błędów podczas sekcji zwłok pacjenta.

Zastrzeżenia do sekcji zwłok ma także rodzina zmarłego.

- Nie rozumiem, jak eksperci z poznańskiego ZMS, mając pełną dokumentację ze szpitala, nie odnieśli się w swoim protokole do złamania kręgosłupa u naszego taty. W protokole z ZMS moim zdaniem brakuje kilku innych kluczowych stwierdzeń. Wyszło to tak, jakby zgwałconej kobiecie badano jedynie głowę i wskazano, że do gwałtu nie doszło. Doszło w mojej ocenie do celowych zaniedbań, a ZMS, podobnie jak szpital, zrobił wiele, by prawda nie ujrzała światła dziennego

– mówi Izabela Klapińska.

Stwierdzony przez sąd mobbing w klinice, eksperymenty medyczne z Actilyse, upadek pacjenta. Profesor Grzegorz O. nie ma sobie niczego do zarzucenia

Profesor Grzegorz O., który przeprowadzał operację, był konsultantem wojewódzkim, kierował kliniką w uniwersyteckim Szpitalu Przemienienia Pańskiego, ma opinię bardzo dobrego specjalisty o bardzo specyficznym sposobie bycia. Niektórzy zarzucają mu despotyczne podejście do podwładnych, nieznoszenia słowa sprzeciwu. Tym tłumaczą, że podczas operacji nikt nie protestował, gdy doszło do usuwaniu kolejnych zabezpieczeń.

Wiele miesięcy temu spotkaliśmy się z Grzegorzem O., by porozmawiać o zarzutach wysuwanych przez podwładnych. Chodziło między innymi o mobbing w klinice, którą kierował. Sąd nieprawomocnie uznał już, że jeden z lekarzy był mobbingowany przez Grzegorza O. Profesor w rozmowie z nami, która odbywała się przed wyrokiem zaprzeczał jednak, by źle traktował podwładnych.

Pytaliśmy go także o niezarejestrowany eksperyment medyczny na pacjentach, który Grzegorz O. miał prowadzić w klinice. Prokuratura wszczęła śledztwo ws. zgonów pacjentów. Profesor zaprzecza, by złamał prawo i etykę.

Czytaj też: Eksperymenty medyczne w Szpitalu Przemienienia Pańskiego. Prokuratura wszczęła śledztwo ws. zgonów co najmniej 23 pacjentów

Poruszyliśmy również wątek upadku pacjenta ze stołu w 2016 roku. Profesor Grzegorz O. powiedział, że także w tej sprawie nie ma sobie niczego do zarzucenia. Bzdurami nazwał zeznania personelu, że polecił usunąć pacjentowi zabezpieczenia. Stwierdził, że ma pełną świadomość, że za operację odpowiada operator, ale nie wie, dlaczego pacjent spadł z płaskiego stołu. Nie ponosi winy, a poza tym na sali były jeszcze inne osoby.

Grzegorza O. bronią prawnicy z dużej poznańskiej kancelarii, którą prowadzi były poznański prokurator, adwokat Paweł Sowisło. Jego kancelaria od lat świadczy usługi dla poznańskich uczelni, w tym Uniwersytetu Medycznego. Zadzwoniliśmy do pana mecenasa z prośbą o komentarz do zarzutów wobec jego klienta. Tym razem adwokat odebrał nasz telefon. Ale po usłyszeniu pytania Paweł Sowisło stwierdził, że nie będzie rozmawiał i się rozłączył.

W przestrzeni publicznej od 10 października musimy zakrywać usta i nos. Można to zrobić nie tylko za pomocą maseczki, ale też zakładając przyłbice lub komin szal, lub inną część odzieży. Nie ma wyjątków, nawet gdy chcemy coś zjeść czy wypić na ulicy. Trudno też jest palaczom - nie mogą zdjąć maseczki, by zapalić.Przejdź do następnego zdjęcia ------>

Gdzie za brak maseczki można dostać mandat? Sprawdź, w jakic...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski