Katowicka prokuratura przyznała jednak, że autobus może być narzędziem zbrodni tak samo jak nóż, a kierowca mordercą. Skoro tak, to dlaczego codziennie nie słyszymy o zarzutach zabójstwa dla innych drogowych morderców? Czym różnią się od kierowcy autobusu linii numer 910?
Natalia z Uchorowa też była matką dwójki dzieci. Zginęła w 2014 roku. Miała dopiero 28 lat. Kierowca, który ją zabił, miał we krwi alkohol i narkotyki, a na liczniku 140 km/h zamiast dozwolonych w tym miejscu 40 km/h. Gdzie kończy się wypadek, a zaczyna zabójstwo? Gdzie przebiega ta cienka czerwona linia? I czy w ogóle jest potrzebna? Może wymyślono ją właśnie po to, by rozgrzeszyć tych wszystkich pijanych, za szybkich, za wściekłych. Sprawca tragedii w Uchorowie usłyszał wyrok 6 lat więzienia czyli połowę maksymalnej kary. Zdaniem sądu nie zabił Natalii, tylko nieumyślnie spowodował jej śmierć.
Nieumyślnie czyli niechcący. Niechcący to można zbić szklankę, a nie zrobić z samochodu śmiercionośną broń. Nie da się niechcący wsiąść po pijanemu do samochodu ani niechcący jechać z szaleńczą prędkością. Różnica między zwykłym zabójcą a zabójcą drogowym polega na tym, że ten pierwszy zna zazwyczaj swoją ofiarę. Natomiast ten drugi zabija na oślep. Przypadkowo. Tak jak pijany sprawca tragedii w Stalowej Woli. Zginęło w niej młode małżeństwo, które osierociło trójkę dzieci. Czy ktoś też uzna że zabił niechcący? Parafrazując Kazika “To dobry chłopak był i dużo pił...”.
Pięć lat temu swoich drogowych zabójców przestali rozgrzeszać Włosi. Sprawcy wypadku, który zabił po pijanemu mając we krwi co najmniej 1,5 promila lub przekroczył dozwoloną prędkość co najmniej o 50 km/h, grozi tam od 8 do 12 lat więzienia. Gdy tak jak w przypadku tragedii w Stalowej Woli ginie więcej niż jedna osoba grozi mu już do 18 lat więzienia. I to przestępstwo we włoskim kodeksie karnym nazywa się tym, czym w rzeczywistości jest czyli zabójstwem drogowym. Bez pudrowania. Bez wybielania.
Co zmieni zaostrzenie przepisów, które ma wejść w życie jeszcze w tym roku? Nic, jeżeli nie zmienią się wyroki. Już w 2014 roku ówczesny prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski alarmował, że gdy chodzi o karanie sprawców wypadku dochodzi do "absolutnego zachwiania poczucia nieuchronności kary". Jeden na trzech pijanych sprawców wypadków, którzy zabili albo spowodowali u kogoś ciężkie obrażenia ciała, mógł liczyć na wyrok w zawieszeniu. Jeszcze łagodniej byli traktowani pijani recydywiści za kółkiem: dwa na trzy wyroki to były wyroki w zawiasach. Czyli żadne. Czy coś się zmieniło? Odpowiedź jest na drodze. Była w Stalowej Woli. Jutro będzie gdzie indziej. I będzie tak powtarzać tak długo jak długo będziemy udawać, że zabójcy drogowi są gdzie indziej. U nas tylko zabija się ludzi jak bije się szklanki.
Agnieszka Świderska, dziennikarka serwisu pila.naszemiasto.pl
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?