Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżeni o znieważenie zwłok Ewy Tylman. Jak do tego doszło?

Redakcja
Znieważyli zwłoki Ewy Tylman? Stanęli przed sądem
Znieważyli zwłoki Ewy Tylman? Stanęli przed sądem Łukasz Gdak
Rodzina Ewy Tylman w piątek znów pojawiła się w sądzie. Tym razem jednak nie w procesie dotyczącym zabójstwa kobiety, a znieważenia jej zwłok.

Zaginięcie i śmierć Ewy Tylman jest najgłośniejszą sprawą kryminalną w Poznaniu w ostatnich latach. Kiedy w lipcu ubiegłego roku ciało Ewy zostało znalezione w Warcie na terenie Czerwonaka, śledztwo prokuratury nabrało rozpędu i pozwoliło śledczym oskarżyć Adama Z. o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Nie jest on jednak jedyną osobą, która została oskarżona w sprawie Ewy Tylman. W piątek na ławie oskarżonych zasiadło dwóch mężczyzn, którym śledczy zarzucili znieważenie zwłok kobiety poprzez robienie im zdjęć. Kłopoty spotkały też dwie inne osoby, które próbowały sprzedać fotografie ciała Ewy.

Selfie w prosektorium

Po odnalezieniu ciała Ewy Tylman na miejsce zdarzenia wezwano pracowników firmy pogrzebowej, którzy mieli przewieźć zwłoki do poznańskiego Zakładu Medycyny Sądowej (ZMS). Chociaż miały one zostać poddane dokładnym badaniom (m.in. genetycznym), cały Poznań mówił już o tym, że odnaleziono ciało Ewy Tylman.

Wiedzieli o tym również Mariusz P. oraz Robert K., czyli pracownicy firmy pogrzebowej, którzy tego dnia przewozili zwłoki do prosektorium. Kiedy dotarli do ZMS i przewieźli ciało do odpowiedniego pomieszczenia, jeden z nich otworzył worek ze zwłokami Ewy.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zrobił tak, gdyż szef firmy pogrzebowej miał tłumaczyć pracownikom, że dzięki temu ciało nie paruje w worku, w którym się znajduje. Ten sam mężczyzna w pewnym momencie zrobił jedno zdjęcie zwłok Ewy. Więcej fotografii wykonał za to drugi z pracowników. I to właśnie on zrobił sobie selfie z ciałem kobiety. W pewnym momencie miał być upominany przez pierwszego z pracowników, by zachował więcej szacunku do Ewy.

Zdarzenie zostało nagrane przez kamery monitoringu, które znajdowały się w pomieszczeniu. Wszystko widział też jeden z pracowników ochrony, który poinformował o tym kierownika ZMS a sprawę zgłoszono na policję. W ciągu dwóch dni pracownicy firmy pogrzebowej usłyszeli zarzuty znieważenia zwłok.
– Jeden z oskarżonych przyznał się do stawianych mu zarzutów. Drugi tego nie zrobił i odmówił składania wyjaśnień. Oczekujemy, że ci mężczyźni przeproszą rodzinę, bo do tej pory tego nie zrobili – mówi mecenas Marta Duda, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.

Z naszych informacji wynika, że jeden z oskarżonych wyraził żal za swoje zachowanie i przyznał, że uczynił to z głupoty. Miał też tłumaczyć, że zrobił zdjęcie zwłok, gdyż chciał udokumentować stan ciała. Następnie miał przesłać fotografię jednemu ze swoich znajomych. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zdjęcie trafiło do innego pracownika firmy pogrzebowej, który był ciekawy jak wygląda ciało Ewy Tylman. Później zostało wykasowane z telefonu.

Oskarżony miał też tłumaczyć, że pracownicy firmy niejednokrotnie robili zdjęcia osobom zmarłych po to, by pokazać innym pracownikom jak mogą wyglądać zwłoki na danym etapie rozkładu i z czym trzeba się liczyć w trakcie pracy.

Proces obu mężczyzn miał ruszyć w piątek. Chociaż Mariusz P. i Robert K. pojawili się w sądzie, rozprawa została odroczona. Wszystko z powodu zmiany obrońcy Roberta K. Początkowo jego mecenasem miał być Łukasz Marcinkowski. Nowym pełnomocnikiem niedawno został jednak Stanisław Rurek, który wnioskował o odroczenie rozprawy argumentując, że nie zdążył się jeszcze zapoznać z aktami sprawy. Sąd przychylił się do jego prośby i wyznaczył nowy termin na początek września.

Na sali obecni byli Andrzej Tylman i Piotr Tylman, którzy złożyli wnioski o uczestnictwo w procesie w charakterze oskarżycieli posiłkowych. – Zostało naruszone dobro prawne w postaci szacunku do zmarłej. Nie ulega wątpliwości, że Andrzej Tylman i Piotr Tylman są pokrzywdzonymi. Chodzi o ich córkę i siostrę – przekonuje Marta Duda. Na zakończenie rozprawy sąd poinformował, że zastanawia się nad wyłączeniem jawności procesu.
10 tys. zł za jedno zdjęcie?

Mariusz P. i Robert K. nie są jedynymi osobami, które fotografowały ciało Ewy Tylman. Jako pierwszy zrobił to Rafał G., który odnalazł zwłoki kobiety w Warcie. Z kolei następnego dnia, razem ze swoim szefem z pracy, chciał sprzedać fotografie mediom.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że początkowo Rafał G. chciał 1000 zł za jedno zdjęcie. To jego szef namawiał go, by żądał od mediów 10 tys. zł za jedno zdjęcie twierdząc, że można na tym zarobić, bo fotografie są unikalne. Na samym początku Rafał G. skontaktował się z redakcją „Faktu” i to jej zaoferować sprzedaż. Dowiedzieliśmy się również, że mężczyzna miał spotkać się z reporterami dziennika. Ostatecznie do transakcji nie doszło. Zdjęć nie kupiła również żadna inna redakcja.

Prokuratura wszczęła jednak w tej sprawie śledztwo i postawiła zarzuty usiłowania utrudniania śledztwa poprzez próbę sprzedaży zdjęć. Rafał G. miał się przyznać do zarzutów i wyjaśnić, że zrobił to dla pieniędzy. Z kolei jego szef miał przyznać, że zdarzenie ze zdjęciami miało miejsce, ale nie uważał go za przestępstwo. Z naszych informacji wynika, że tłumaczył się mówiąc, iż nie miał świadomości, że może komuś zaszkodzić a wszystko wyszło spontanicznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski