Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony płakał w sądzie i nie chciał patrzeć na siekierę, którą zmasakrował żonę [ZDJĘCIA]

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces Pawła S., który przyznał, że uderzył swoją żonę siekierą
Przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces Pawła S., który przyznał, że uderzył swoją żonę siekierą Krzysztof Piotrkowski
W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces 38-letniego Pawła S., oskarżonego o zabójstwo żony siekierą w czerwcu 2020 roku. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa, ale zaprzeczył, że znęcał się nad Katarzyną S.

Prokuratura Rejonowa w Słupsku oskarżyła Pawła S. o to, że 17 czerwca 2020 roku na działce ogrodowej w Sierakowie, działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia 33-letniej Katarzyny S., poprzez zadanie jej ciosów siekierą w plecy, głowę, klatkę piersiową i kończyny, spowodował u pokrzywdzonej ciężkie obrażenia ciała, których skutkiem była śmierć kobiety 22 czerwca. Katarzyna S. osierociła troje dzieci, w tym dwoje pochodzących z małżeństwa z Pawłem S.

Drugim zarzutem aktu oskarżenia jest psychiczne i fizyczne znęcanie się nad żoną od 2017 roku do 23 maja 2020 roku. Trzeci zarzut to posiadanie znacznej ilości amfetaminy, którą ujawniono w czasie zatrzymania mężczyzny w dniu zbrodni.

Po zatrzymaniu przez policję w Kwakowie mężczyzna był w takim stanie, że został aresztowany w szpitalu psychiatrycznym. Jednak po obserwacji psychiatrycznej biegli stwierdzili, że Paweł S, oskarżony w chwili popełniania zarzucanego mu czynu był poczytalny. Nie jest chory psychicznie, ale uzależniony od alkoholu i narkotyków. Może więc odpowiadać przed sądem.

W poniedziałek rozpoczął się proces. Oskarżony poinformował sąd, że został pozbawiony praw rodzicielskich. Dzieci są w rodzinie zastępczej u siostry żony. Toczy się postępowanie alimentacyjne. Mówił też, że wcześniej był karany za posiadanie narkotyków i leczony psychiatrycznie po próbie samobójczej w wieku 18 lat. Przyznał, że narkotyzował się od 17 roku życia różnymi środkami, ale uważa, że nie jest uzależniony. Od alkoholu też nie.
- Przyznaję się do posiadania środków odurzających i do zabicia żony, ale nie znęcałem się nad nią - oznajmił Paweł S.

Do zbrodni doszło, gdy małżeństwo rozstało się, a Paweł S. mieszkał na stancji, ale bywał u żony, gdy odwiedzał dzieci. Jednak od ponad dwóch tygodni przed zaatakowaniem jej siekierą miał zakaz zbliżania się i kontaktowania z żoną w związku z podejrzeniem o znęcanie. Oskarżony uważa, że jego żona sama miała problem z alkoholem i narkotykami.
- Pozwalałem jej palić marihuanę, żeby nie piła alkoholu. Żona kupowała marihuanę od swojej koleżanki – wyjaśniał.

Jego relacja zawierała szczegółowy opis tamtego dnia. Po pracy i po rozmowie z przyjacielem doszedł do przekonania, że żona zgodzi się na warunki rozwodu, a on może przebywać na ich działce. Pojechał tam z nowym grillem. Kupił mięso, kiełbasę, cztery piwa i pół litra wódki. Zadzwonił do kolegi, bo chciał mieć świadka ewentualnego spotkania z żoną.

- Pojechaliśmy na działkę. Zobaczyłem, że stoi skoda Kasi z wypożyczalni. Przy wjeździe zacząłem hamować, ale dzieci biegły w moją stronę. Stanąłem jak najdalej od żony – mówił.

Żona nie reagowała. Po zabawie z dziećmi zaczął składać i rozpalać grilla. Wypił piwo, napił się wódki. Około pół butelki. Schodzili się znajomi.
- Żona rozmawiała przez telefon, patrzyła na mnie i się śmiała. Myślałem, że chce zostawić mi dzieci, wyjechać z działki, że dzwoni na policję, że pijany dziećmi się zajmuję. Nagle ruszyła w moją stronę. Trzymałem telefon, włączyłem kamerę i zacząłem się cofać. Ona: wyłącz to, bo zadzwonię na policję. Miałem zakaz zbliżania się do niej. Cały czas się cofałem - oskarżony twierdził, że żona go prowokowała. - Poszedłem w kierunku szopki, musiałem gdzieś wziąć siekierę. Ruszyłem w jej stronę i zaatakowałem ją. Uderzyłem ją. Nie pamiętam jak. Upadła, ja uciekłem stamtąd - płakał. - Uciekłem na pola, żeby odebrać sobie życie. Nie chciałem zabić żony, nie wiem co chciałem zrobić, na pewno nie chciałem tak postąpić. Odbiegłem daleko. Po drodze wyrzuciłem siekierę, bo usłyszałem sygnały. Chciałem umrzeć na polach, ale strasznie zaczęło mnie palić, bo zjadłem trzy garście proszku.

Gdy dotarł do jakiegoś domu, prosił obcego mężczyznę, by go nagrał go telefonem, bo zabił żonę i chce za to przeprosić. A później sam się zabije. Nadjechała policja. Paweł S. został zatrzymany w chwili, gdy stał przy skrzynce elektrycznej.
- Policjantka mówiła, że żona żyje, że dzieci czekają w domu, żebym tego nie robił. Złapałam za kabel, ale nie było prądu. Powiedziałem do policjantów: możecie mnie brać.

Gdy sąd okazał oskarżonemu dowód rzeczowy, pytając, czy tą siekierą uderzył żonę:
- Wysoki sądzie, ja nie chce na to patrzeć, proszę – mówił szlochając, ale spojrzał na narzędzie zbrodni i przyznał, że tak.

ZOBACZ TAKŻE: 15 lat więzienia za zabójstwo na Piłsudskiego w Słupsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Oskarżony płakał w sądzie i nie chciał patrzeć na siekierę, którą zmasakrował żonę [ZDJĘCIA] - Głos Pomorza

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski