Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrów: Brak kagańca może drogo kosztować

Marek Weiss
Agresywne psy wyprowadzane bez kagańca na spacery to coraz częstszy obrazek w Ostrowie. Tymczasem przepisy nakładają taki obowiązek na właścicieli.

- W czwartek, jadąc ulicami Zębcowską i Kościuszki, spotkałem na odcinku kilkuset metrów aż trzy psy bez założonych kagańców. Żaden z nich nie sprawiał wrażenia łagodnego. Wręcz przeciwnie, zachowywały się bardzo agresywnie, a ich opiekunowie z trudem mogli je utrzymać na smyczy. Strach pomyśleć co by było, gdyby zaatakowały przechodniów - mówi nasz czytelnik Ryszard Wasielewski.

W Urzędzie Miejskim dowiedzieliśmy się, że podobne sytuacje stanowią naruszenie przepisów. W miejscach publicznych wszystkie psy muszą być prowadzone na smyczy, ale rasy uznane za agresywne i ich mieszańce, dodatkowo mają obowiązek noszenia kagańców. Poza tym mogą z nimi chodzić tylko osoby pełnoletnie.

W Polsce wykaz ras agresywnych podaje rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 2003 roku. Na liście tej są m.in. pitbull terrier, buldog amerykański, rottweiler, owczarek kaukaski i amstaff. Wychodząc z nimi bez wymaganego zabezpieczenia, można narazić się na mandat.

- Skuteczna interwencja z naszej strony jest możliwa, tylko gdy ktoś na gorąco zadzwoni na numer alarmowy 997. Najbliższy patrol natychmiast przyjedzie w dane miejsce i wylegitymuje właściciela. Natomiast jeśli odbierzemy telefon, że ktoś był widziany poprzedniego dnia z agresywnym psem, to będzie spory kłopot z ustaleniem, o kogo chodzi. Powinniśmy dzwonić w każdej sytuacji, gdy czujemy się zagrożeni lub gdy obecność psa nam przeszkadza bądź czujemy się z jego powodu niekomfortowo. W ten sposób możemy zapobiec nieszczęściu - mówi komisarz Krzysztof Kula z ostrowskiej policji.

Straż miejska i policja dość często odbierają różne zgłoszenia dotyczące psów. Obok tych lżejszego kalibru, jak choćby unikanie sprzątania odchodów zostawianych przez czworonogów, są i dużo poważniejsze. Jakiś czas temu w Ostrowie mężczyzna wyprowadził bez smyczy wilczura. Ten zaatakował małego pieska i właścicielkę, która, widząc, co się dzieje, wzięła swego pupila na ręce. Wymierzono wtedy maksymalną wysokość grzywny, czyli 250 zł. Kobieta jednak nie dała za wygraną i wystąpiła na drogę cywilną. Wykazała, że pies musiał być leczony medykamentami z pełną odpłatnością. Załączyła dokumentację weterynarza, a ponadto udowodniła, że pies uszkodził jej odzież. Skończyło się na kilku tysiącach złotych kary.

- Bywa, że psy reagują nerwowo na nietrzeźwych - mówi nadkomisarz Zbigniew Olejnik z Wydziału Prewencji KPP w Ostrowie. - Osoby takie, widząc szczekającego na nie czworonoga, usiłują wbrew zdrowemu rozsądkowi pogłaskać go. Takie sytuacje bardzo często kończą się pogryzieniem, nawet jeśli pies nie jest agresywnej rasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski