Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrowianin cudem przeżył lawinę w sercu Himalajów [ZDJĘCIA]

Marek Weiss
Pochodzący z Ostrowa Wielkopolskiego i mieszkający w Stanach Zjednoczonych himalaista Mariusz Małkowski przeżył lawinę pod Mount Everestem. Sam przyznaje, że miał furę szczęścia, bo kataklizm zastał go w bezpiecznym miejscu. Dopiero po powrocie do domu, podczas oglądania telewizyjnych relacji z Nepalu dotarło do niego, że jest w czepku urodzony.

40-letni Małkowski od wielu lat mieszka z rodziną w miasteczku Mendham w stanie New Jersey. Pracuje jako inżynier elektronik dla firmy rozwijającej nowe technologie. Od roku 2011 łączy te zainteresowania z drugą swoją pasją, jaką jest himalaizm. Dlatego kilka tygodni temu wybrał się na ,,dach świata''. Zamierzał zademonstrować możliwości urządzeń na wysokości 8 tysięcy metrów. Zabrał cały plecak elektronicznych gadżetów. Jego celem było wejście na najwyższą górę Ziemi samotnie, bez dodatkowego tlenu i bez pomocy tragarzy.

Atak szczytowy planowany był na początek maja. Niestety, wyprawa obliczona na 7-8 tygodni, zakończyła się już po kilkunastu dniach. Przyczyną było trzęsienie ziemi i wywołana przez nie lawina. Ostrowianin znajdował się w tym momencie na wysokości 5.400 metrów, w najbardziej wysuniętej bazie.

- Już po pierwszym wstrząsie wiedziałem, co się dzieje, bo przeżyłem wcześniej kilka trzęsień. Wyszedłem na zewnątrz namiotu, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Wtedy zobaczyłem, jak masy śniegu i kamieni spadają na obozy trzeci i czwarty - relacjonuje.

Nikt nie spodziewał się, że w ślad za wstrząsami zejdzie tak potężna lawina. Towarzyszył jej wiatr - tak silny, że unosił na wysokość kilku metrów nawet olbrzymie głazy.

- Pierwszą myślą, jaka na taki widok przychodzi do głowy, jest znalezienie schronienia, ale tak naprawdę nic nie jest w stanie skutecznie przygotować cię do tak potężnego żywiołu. Pozostaje nadzieja, że lawina przejdzie obok, a ty przeżyjesz. Pobiegłem za namiot i położyłem się we wgłębieniu. Wszystko trwało 45 sekund. Miałem wrażenie, że uduszę się. To było przerażające doświadczenie. Zostałem przysypany kilkucentymetrową warstwą śniegu i wszystko ucichło - mówi.
Gdy wstał, spostrzegł, że większość stojących 50 metrów dalej namiotów była kompletnie zniszczona. Jego własne rzeczy porozrzucane były po całej okolicy. Najważniejsze jednak, że był cały i zdrowy. Upewnił się, że najbliżej biwakujący wspinacze są bezpieczni i ruszył na przegląd obozu. Wezwał pomoc za pomocą telefonu satelitarnego, na którym ma zdjęcie swojego 8-letniego syna. Wzruszył się na ten widok, ale tylko przez chwilę, bo sytuacja była dramatyczna.

Przez kilka godzin razem z kolegami przenosił do szpitala polowego rannych. Jeśli uszkodzenia ciała były lekkie, sami je opatrywali. W poważniejszych stanach przekładali poszkodowanych na nosze, przykrywali, by uniknąć odmrożeń i znosili do lekarzy, którzy mieli pełne ręce roboty. W momencie trzęsienia najwyższy szczyt świata zdobywały wyprawy z wielu krajów. Według podanych później danych, zginęło 22 wspinaczy, a 61 zostało rannych.

Po zabezpieczeniu obozu ostrowianin na noc zszedł do wioski Gorak Shep, gdzie było bezpieczniej. Co prawda pojawiały się wstrząsy wtórne, ale już bez porównania słabsze. Następnego dnia rano ewakuował się helikopterem do Katmandu. Tam wsiadł do samolotu lecącego do Delhi, gdzie złapał połączenie do Stanów.

- Mogę czuć się wielkim szczęściarzem nie tylko dlatego, że przeżyłem lawinę, ale również dlatego, że w niewiarygodnie krótkim czasie wróciłem do domu. Cała podróż z pola lodowego do New Jersey zajęła mi 30 godzin - mówi Mariusz Małkowski, który odespawszy ogromne zmęczenie mógł zasiąść w wygodnym fotelu i obejrzeć telewizyjne migawki z Nepalu. Dopiero wtedy uświadomił sobie, jak niewiele dzieliło go od najgorszego.

Czy po tak dramatycznych przeżyciach wróci kiedyś w Himalaje? Tak, zmierzy się jeszcze raz z Mount Everestem. Może za rok, może za dwa lata. Na razie jednak przezornie nie wspomina o tym ani słowem żonie.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski