Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszustka ze Stęszewa: Kolejni świadkowie zeznają przeciwko Joannie B.

Norbert Kowalski
Kolejna rozprawa zaplanowana jest na koniec kwietnia
Kolejna rozprawa zaplanowana jest na koniec kwietnia Łukasz Gdak
Kolejni świadkowie zeznawali w piątek w poznańskim Sądzie Okręgowym przeciwko Joannie B. Przypomnijmy, że kobieta jest oskarżona o wyłudzenie około 1,8 mln zł od kilkudziesięciu osób.

– Poznałam ją na przełomie 2007 i 2008 roku w swoim gabinecie dermatologicznym, kiedy była moją pacjentką. Od tego czasu zaczęła pojawiać się coraz częściej w moim życiu. Polubiłyśmy się i odwiedzałyśmy. W maju lub czerwcu 2008 roku powiedziała mi, że otrzymała spadek po dziadku we Włoszech, lecz nie ma pieniędzy na opłacenie podatku. Uwierzyłam w tę opowieść. Wydawała się osobą godną zaufania. Chciałam jej pomóc i traktowałam jak bliską osobę – opowiadała Jolanta R., jedna z pokrzywdzonych.

Zobacz też: Oszustka ze Stęszewa rujnowała ludzi, by żyć jak milionerka

Kobieta pożyczyła Joannie B. ponad 80 tys. zł. Do dzisiaj nie zobaczyła większości z tych pieniędzy. Odzyskała zaledwie 2,5 tys. zł – Nie prosiłam jej nawet o żadne pokwitowanie, bo wydawało mi się to nietaktem. Ona wykorzystała mój brak czujności. Jeszcze w lipcu 2008 roku Joanna B. mówiła, że procedura spadkowa się przeciąga i sama jest już tym rozgoryczona – wspominała Jolanta R.

W grudniu 2008 roku pani Jolanta dowiedziała się, że Joanna B. pożyczała fundusze także od innych ludzi. Wtedy zaczęła naciskać na zwrot pieniędzy. Joanna B. przedstawiła jej dokument z Urzędu Skarbowego świadczący o tym, że jest wypłacalna oraz pismo z prokuratury, że nie toczą się wobec niej żadne postępowania.
– Oba dokumenty były sfałszowane. A w lipcu 2009 roku usłyszałam od niej, że sprawa spadkowa jest już na ukończeniu i brakuje tylko niewielkiej kwoty. Pożyczyłam jej kolejne 2,6 tys. zł będąc przekonana, że dzięki temu odzyskam swoje pieniądze. Potem zapadła się jednak pod ziemię. Nie odbierała telefonów i nie przychodziła na umówione za pomocą smsa spotkania. Zrozumiałam, że zostałam oszukana – zeznawała Jolanta R.

Kolejną z osób nabranych przez Joannę B. na opowieść o zmarłym dziadku była Aurelia B. Ona pożyczyła oskarżonej ponad 5 tys. zł. – Część pieniędzy wpłaciłam na jej wspólne konto z mężem, a część dałam jej do ręki. To była moja dobra sąsiadka. W 2006 roku była nawet świadkiem na moim ślubie. Ufałam jej i ona to wykorzystała. Traktowałam ją jak siostrę i nie sądziłam, że może mnie oszukać – wyjaśniała poszkodowana kobieta.

Oszustwa nie spodziewał się również Ryszard O., który pożyczył Joannie B. 50 tys. zł. Na ten cel wziął pożyczkę z banku, którą miała spłacać oskarżona kobieta. – Zwróciła mi cały kapitał, czyli te 50 tys. zł, ale jest mi winna jeszcze 8,8 tys. zł odsetek – zeznawał w piątek mężczyzna.

I dodawał: – Robiła bardzo dobre wrażenie. Działała na rzecz szkoły podstawowej w Stęszewie. Wierzyłem jej. Uczyłem nawet troje jej dzieci, a moja żona była wychowawczynią jej syna w klasie. Teraz żałuję, że jej zaufałem.

Sama Joanna B. była obecna podczas rozprawy. Nie chciała jednak składać wyjaśnień, ani odnieść się do zeznań świadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski