Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział zmiany w schemacie prowadzenia pacjentów z dodatnim wynikiem testu na koronawirusa. To odpowiedź na szybko zapełniające się szpitale, do których trafiają także pacjenci, u których choroba daje skąpe objawy. O zmiany apelowali lekarze zakaźnicy.
Czytaj też: Nowe obostrzenia w strefach w Polsce. Większe limity na weselach w całym kraju
Dotychczasowy model kierowania pacjentów z podejrzeniem COVID-19 w ocenie ministra sprawdzał się, gdy nowych przypadków dziennie było około tysiąca.
Zobacz wideo:
Podejrzenie COVID-19: postępowanie. Co się zmieni?
- Modyfikacja polega na tym, że teraz pacjent z dodatnim wynikiem testu wróci do lekarza POZ (lekarz rodzinny - dop. red.) lub do szpitala na pierwszym poziomie. Lekarz dokona oceny. Jeśli choroba przebiega bezobjawowo lub skąpoobjawowo, wtedy lekarz POZ lub lekarz z pierwszego poziomu, będzie mógł wydać decyzję o izolacji domowej
- tłumaczył szef resortu zdrowia.
Co jeśli pacjent będzie miał wyraźne objawy choroby? Lekarz ma wówczas zdecydować, czy skierować go do szpitala zakaźnego lub szpitala trzeciego poziomu, czyli wielospecjalistycznego dla pacjentów z COVID-19.
- Gdy pacjent trafi do szpitala drugiego i trzeciego poziomu, tam będą podejmowane decyzje czy zostanie przyjęty na obserwację, izolację domową lub trafi do sieci izolatoriów, która ciągle funkcjonuje
– mówił Niedzielski.
Dokładny schemat postępowania określony w drodze rozporządzenia ma powstać do końca tego tygodnia. Na razie nie są bowiem znane szczegółowe procedury. Nie wiadomo np., jak rozumieć pojęcie "powrotu" pacjenta z dodatnim wynikiem testu do lekarza POZ lub szpitala pierwszego poziomu. Czy wystarczyła będzie np. teleporada, czy jednak fizycznie będzie się trzeba stawić u specjalisty.
W czwartek mają się odbyć konsultacje ministerstwa z lekarzami rodzinnymi, m.in. tymi z Porozumienia Zielonogórskiego. Już jest jednak jasne, że nowe zasady może im być trudno zaakceptować.
Sprawdź również: Koronawirus w ZKZL w Poznaniu. Pracownicy zostali skierowani na obowiązkową kwarantannę
Pacjenci z koronawirusem będą wracać do lekarzy rodzinnych? "O wszystkim dowiadujemy się z mediów"
- Dziwna jest droga komunikacji ministerstwa z lekarzami POZ. O wszystkim dowiadujemy się z mediów. Najpierw we wtorek wychodzi minister i coś ogłasza, a jednocześnie zapowiada konsultacje z głównymi zainteresowanymi na czwartek. A w tym momencie nie wiemy, jaka dokładnie jest nasza rola, a co ma robić sanepid
- tłumaczy nam Violetta Fiedler- Łopusiewicz, prezes wielkopolskiego oddziału Porozumienia Zielonogórskiego.
Nasza rozmówczyni ma nadzieję, że czwartkowe rozmowy dadzą rezultaty i logiczne rozwiązania. Zastrzega, że nie można zrzucić wszystkiego na lekarzy POZ, którzy poza zajmowaniem się pacjentami z koronawirusem, w tym kierowania ich na testy, mają pod swoją opieką także pacjentów z innymi poważnymi schorzeniami. Pyta, jaka jest obecnie rola w sanepidu w walce z pandemią.
- W Polsce mamy 17 tys. pracowników sanepidu i 24 tys. lekarzy rodzinnych. Sanepid ma teraz okazję się wykazać, w końcu został powołany głównie do walki z takimi sytuacjami, jak obecna. W tym momencie, po konferencji ministerstwa nie wiemy, co zrobić z pacjentem z dodatnim wynikiem testu. Uważamy, że po skierowaniu na test przez lekarza rodzinnego, dalej powinien się taką osobą zajmować sanepid
- podsumowuje Fiedler-Łopusiewicz.
Czytaj także: Zakażony pasażer jechał pociągiem na trasie Wągrowiec - Poznań. Sanepid szuka osób, które mógł zarazić
ZOBACZ TEŻ:
Sprawdź też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?