Kontrakt Marco Paixao ze Śląskiem Wrocław wygasa 30 czerwca i coraz głośniej spekuluje się o tym, że Portugalczyk miałby od początku lipca zameldować się w Poznaniu. Wiele jednak zależy od tego, czy dogada się z władzami Lecha w kwestiach finansowych. Zarabiający obecnie około 10 tys. euro w Kolejorzu chciałby inkasować aż trzy razy więcej, czego jego obecny klub nie jest w stanie mu zagwarantować.
Roczna pensja Paixao w Poznaniu sięgałaby prawie 400 tys. euro, a tyle w całej historii Lecha zarabiało dwóch graczy: Manuel Arboleda i Rafał Murawski. Nie da się ukryć, że obaj w momencie podpisywania swoich umów znajdowali się w szczytowym momencie karier – Arboleda strzelał bramkę za bramką w Lidze Europy, a Murawski cieszył się na naszym rynku renomą, wracał z Rubina Kazań jako ważny element drużyny mistrza Rosji.
Paixao nie grał w silnych klubach i nie strzelał na potęgę – dopiero w Śląsku błysnął skutecznością. Nie ma też wątpliwości, że w ojczyźnie na taką gwiaqzdorską gażę nie mógłby liczyć. 400 tys. euro za sezon w Portugalii mogą zarobić tylko piłkarze z wielkiej trójki: FC Porto, Sporting i Benfica a także niektórzy z Bragi. Co więcej, zarobki w ciągu roku 400 tys. euro rocznie wpływa na konto Islama Silmaniego, 26-letniego napastnika Sportingu Lizbona i reprezentacji Algierii. A że to piłkarz o zdecydowanie większej wartości, nie trzeba nikogo przekonywać. W obecnym sezonie zagrał sześć meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów, w których zdobył dwie bramki. Jeszcze lepiej zaś spisywał się w lidze portugalskiej.
Władze Kolejorza wielokrotnie powtarzały, że nie będą tworzyć kominów płacowych. Kontrakt dla Paixao byłby wyłomem.
- Jeżeli dany zawodnik miałby ciągnąć grę Lecha, to niech on zarabia duże pieniądze, trzeba jednak pamiętać, że taki ruch jest obarczony dużym ryzykiem, i to z kilku powodów – mówi Marek Rzepka, były znakomity piłkarz Kolejorza.
- Dotychczas Kolejorz raczej ciął wydatki i jeśli teraz nowy zawodnik podpisze tak wysoki kontrakt, mogą kolejni prosić o podwyżkę. To byłoby otwarcie pewnej furtki. Z drugiej strony, jeśli Paixao byłby prawdziwą gwiazdą Lecha, wygrałby dla niego mistrzostwo, to by się obronił, mógłby powiedzieć: „Chwileczkę, jestem najlepszy, to zarabiam najlepiej”. Inni zawodnicy na pewno będą go obserwować, czy zasługuje na swoją gwiazdorską gażę – dodaje Marek Rzepka. - Pocieszające jest to, że Lech szuka napastnika, bo na pewno brakuje w drużynie snajpera z prawdziwego zdarzenia – twierdzi Rzepka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?