Donald Tusk podczas wizyty w Poznaniu odniósł się między innymi do postulatów interwencji państwowej na rynku paliwowym. Wskazywał on, że obniżenie akcyzy jest instrumentem, który zgodnie z prawem obowiązującym w UE może być stosowany tylko czasowo (do trzech miesięcy). Tymczasem sytuacja na rynkach światowych jest cały czas niestabilna.
- Wszyscy się baliśmy, że cena na stacjach zacznie zmierzać w kierunku 6 złotych - mówił premier. - Mamy udziały u polskich producentów paliw. Rozmawialiśmy z zarządami tych spółek, żeby znaleźć rozwiązanie. Skarb Państwa tylko częściowo może oddziaływać na te firmy, na przykład poprzez politykę wypłaty dywidendy. Udało się dojść do porozumienia i ceny spadły poniżej 5 złotych.
Obietnica rządu, że nie sięgnie w całości po przysługującą Skarbowi Państwa dywidendę przyniosła jednak także skutki uboczne. Ceny paliw rzeczywiście się obniżyły, ale w tarapaty wpadły małe stacje benzynowe. Wynikało to z faktu, że marża między ceną hurtową a detaliczną zbliżyła się prawie do zera.
- Mam świadomość, że ceny ponownie podskoczyły - mówił Donald Tusk. - Nie jest to spowodowane wzrostem cen na giełdach światowych. Te utrzymują się mniej więcej na tym samym poziomie. Wzrósł jednak kursu złotego oraz pojawił się uzasadniony protest małych firm, którym zagrażać zaczęło bankructwo.
Premier nie wykluczył interwencji poprzez obniżenie podatku akcyzowego od sprzedaży paliw. Traktuje to jednak jako ostateczność - Nikt nie wie na ile stabilny będzie kurs złotego, kiedy pęknie bańka spekulacyjna - stwierdził premier. - Musimy wykazać trochę cierpliwości. Akcyza to ostateczność. Najważniejsze, by nie utracić możliwości kontroli rynku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
