Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Lazhar - nauczyciel czy wychowawca? [RECENZJA FILMU]

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Mohamed Fellag jako Pan Lazhar
Mohamed Fellag jako Pan Lazhar Vivarto
Marzy mi się, by zamiast na mniej lub bardziej dyskusyjne ekranizacje lektur, nauczyciele zabrali uczniów do kina na "Pana Lazhara". Nie tylko dlatego, że niemal cała akcja tego filmu rozgrywa się właśnie w szkole.

Skojarzenia ze "Stowarzyszeniem Umarłych Poetów" będą nieuniknione: bohater to belfer, a punktem wyjścia głównej osi filmu jest samobójstwo w szkolnych murach. Tyle, że zamiast przypominającej Hogwart szacownych murów Akademii Weltona, scenerią tragedii jest przeciętna montrealska (ale równie dobrze mogłaby być poznańska) podstawówka.

Tytułowy Pan Lazhar (Mohamed Fellag) nie jest zaś charyzmatycznym "kapitanem", ale nieco zagubionym emigrantem. Desperacki krok podejmuje nie uczeń, lecz nauczycielka: tam samobójstwo uwalnia ukryte pokłady solidarności, tutaj zaś obnaża już dawno zniszczone relacje między wszystkimi członkami szkolnej społeczności.

Schemat kazałby w tym momencie przede wszystkim szukać i karać winnych, co w tego typu obrazach zwykle zmienia się w konfrontację - najczęściej "dobrych uczniów" ze "złymi nauczycielami". Reżyser Philippe Falardeau uniknął tej rafy, diagnozując prawdziwy problem: w sytuacji kryzysowej wszyscy reagują ucieczką. Na pierwszy plan reżyser wystawia Simona (poruszający Émilien Néron, w chwili kręcenia zdjęć 12-latek), który przypadkowo odkrył samobójczynię w jednej z klas. Jej desperacki krok staje się tematem tabu - dorośli zachowują się tak, jakby nic się nie stało, a jedyną reakcją jest… odmalowanie sal.

Dzieci próbują znaleźć wyjaśnienie samodzielnie, na kozła ofiarnego mianując kolegę ze szkolnej ławki. Tego z kolei nie rozumieją ani zaniepokojeni rodzice, ani głęboko wstrząśnięci koledzy zmarłej. Sztuką, jaka udała się reżyserowi, jest pokazanie tego kotła emocji nawet w wybitnie statycznych scenach "klasowych". Wyjaśnianie, kim w tym wszystkim jest tytułowy bohater, byłoby zbrodnią wobec czytelników, zainteresowanych obejrzeniem tej historii. Poprzestanę zatem na stwierdzeniu, że nominacja do Oscara dla "Pana Lazhara" jest wręcz misyjnym gestem członków hollywoodzkiej socjety.

Kameralny dramat Falardeau dotyczy wszak każdego z nas: tych, którzy w szkole spędzają właśnie pierwsze lata swojego życia, ale też ich rodziców oraz wychowawców. Właśnie wychowawców - bo film jest wielkim wołaniem o postawienie nauczycielom zadania nie tyle edukowania, co właśnie wychowywania. To o wiele trudniejsza misja - za to o ileż bardziej satysfakcjonująca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski