Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panie Janie, niech pan zostanie!

Krzysztof Smura
Jestem poznaniakiem. Aż się prosi, żeby napisać to z dużej litery, ale reguły gramatyczne nie pozwalają. Trzymam się więc litery "prawa" i zachowuję przykładnie jak poznaniak. Piszę się małą literą. Powiecie nuuuuda do kwadratu. I będziecie mieć rację. Też mnie to wkurza.

Niedawno w wydaniu magazynowym "Głosu" przeczytałem z zainteresowaniem rozmowę z Wojciechem Fibakiem. Tenisista dowodził w niej, że lubi Poznań, bo zawsze jest taki sam. Zmroziło mnie, bo jeśli tak jest, to dlaczego poznaniak z krwi i kości jest obywatelem świata? Panie Wojtku, ja do dziś pamiętam pokazowy mecz, jaki zorganizowano w poznańskiej Arenie. Zaprosił pan niekwestionowaną gwiazdę światowego tenisa. Zobaczyć Bjoerna Borga to było coś. I za to coś dziękuję, bo dzięki temu mam wspomnienia. Uważam, że to wydarzenia budują naszą świadomość, przynależności do miasta, dzielnicy, domu, życia. To dzięki nim mamy wspomnienia, dzięki nim odnajdujemy się na kartach historii. Żyjemy.

Poznań jest obliczony. Niestety. Jeśli mamy do wydania 10 złotych, to wydajemy dziesięć. Tylko ja się pytam, gdzie w tym wszystkim iskra Boża? Czy przyszłe pokolenia zapamiętają nas z tego, że byliśmy porzundni czy np. z faktu, że Roger Waters wystawił Ca Irę? Czy będą rozmawiali o Poznaniu jako mieście nudziarzy czy też np. jako miejscu, w którym na przedstawienia Malty przychodziło po sto tysięcy ludzi, a na Carmen w Starym Browarze chciał pójść każdy? A może utkwimy w świadomości jako organizator EURO? Stawiam na Tolka Banana, że tak będzie.

W środowym wydaniu "Głosu Wielkopolskiego" pisaliśmy o upadku Transatlantyku. Kolejna impreza dużej rangi wynosi się z Poznania. Jan A.P Kaczmarek spływa nim do Łodzi, bo Łódź daje "ogromne szanse rozwoju", a do kasy organizatorów wpłynie "gigantyczna dotacja". Poznania nie stać? Według mnie to kolejna rysa na wizerunku miasta. Nie przekonują mnie tłumaczenia Justyny Makowskiej, szefowej Wydziału Kultury UM, że będzie lepiej i obietnica "czegoś" w zamian. Brak perspektywicznego myślenia zabił już ludyczny charakter festiwalu Malta, spowodował, że wiele firm, począwszy od WBK, wyprowadziło się z Poznania, szukając świeżości gdzie indziej. W sobotę na koncercie w ramach Pyrlandii słuchałem Grabaża, który śpiewał swój "Ezoteryczny Poznań" i odnosiłem wrażenie, że tekst jego piosenki to "myślenie życzeniowe", dalekie od rzeczywistości. Nuda. Malta zamknęła się dla ekspertów, stadion dla kibiców klubu, którego nazwę wymieniam ostatnio jednym tchem z Termaliką, a Waters? Woda na młyn wywrotowców, którzy marzą o tym, żeby coś się w tym mieście działo. A wywrotowcom mówimy zwyczajowe NIE. Bo jesteśmy porzundni czy po prostu nie ma w tym mieście kogoś z wyobraźnią? Poznań jawi się jako miasto biznesu. Dzięki biznesowi mamy chleb. Zapominamy jednak o igrzyskach.

Nie byłem entuzjastą Transatlantyku, ale doskonale pojmowałem jego rolę w poznańskiej półce z napisem "kultura" I właśnie dlatego parafrazując słowa słynnej piosenki "Panie Janie, niech pan wstanie" proszę, zdając sobie sprawę, że to wołanie na puszczy ,,Niech pan zostanie. Bim, bam, bom.''

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski