Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paralizator i gaz pieprzowy - tym się bronimy

Monika Kaczyńska
Coraz częściej kupujemy środki obrony osobistej. Paralizatory i gaz pieprzowy są najpopularniejsze. Nie potrzeba na nie zezwolenia.

Coraz bardziej się boimy. Choć ze statystyk policji wynika, że przestępczość w ostatnich latach nawet nieco spada coraz częściej sięgamy po dostępne bez pozwoleń środki obrony. W większości przypadków, by poczuć się lepiej wystarcza pojemnik z gazem. Ale co czwarty decydujący się na taką inwestycję wybiera bateryjny paralizator.

Rzadziej wybieramy pałki teleskopowe, pistolety gazowe czy kubotany - przedmioty przypominające najczęściej długopis, którymi można ugodzić napastnika we wrażliwą część ciała, taką jak twarz, szyja czy oko - wynika z badań przeprowadzonych na użytek SpyShop.

- Większość na szczęście nigdy nie jest zmuszona tych środków użyć - podkreśla Paweł Juraszek z portalu Militaria.pl, prowadzącego sklep stacjonarny m.in. w poznańskim Starym Browarze. - Tu chodzi o to, żeby nie czuć się bezbronnym.

Skąd ta potrzeba? - Chyba największą rolę odgrywają tu media - twierdzi Magdalena Cieślik, psychoterapeutka. - Wystarczy włączyć telewizor, by nabrać przekonania, że niebezpieczeństwo czyha za każdym rogiem. Statystyki nie mają tu nic do rzeczy.

Nie sposób też określić kto w środki obronne zaopatruje się najczęściej. - Kupują je młode dziewczyny, ale także osoby starsze - mówi Paweł Juraszek. - Naszymi klientami nieco częściej są mężczyźni, ale wielu z nich po prostu gaz czy paralizator daje w prezencie paniom.

Gaz pieprzowy w prezencie gwiazdkowym? To wcale nierzadki przypadek. Jak twierdzi Paweł Juraszek jesień i zima to okres, kiedy taka oferta cieszy się nieco większym zainteresowaniem niż w innych porach roku. Szybko zapadający zmrok, brzydka pogoda, mniej osób na ulicach - wszystko to sprzyja rosnącemu poczuciu zagrożenia. Ale nie wyłącznie.

- Istotne znaczenie ma także poczucie anonimowości i choć to zabrzmi banalnie - zanik więzi sąsiedzkich - zwraca uwagę Magdalena Cieślik. - Fakt, że nie znamy często nawet najbliższych sąsiadów sprawia, że czujemy, iż w razie niebezpieczeństwa będziemy zdani wyłącznie na siebie. Narzędzie obrony poniekąd ma zastąpić wołanie o pomoc.

To jednak tylko pozory. Dostępne bez pozwolenia środki z założenia nie mają zrobić napastnikowi krzywdy.
- Ich użycie ma go na chwilę obezwładnić, by dać napadniętemu czas na ucieczkę i wezwanie pomocy - podkreśla Juraszek.

Na dobrą sprawę zarówno pałką teleskopową, gazem pieprzowym czy paralizatorem trudno wyrządzić większą szkodę niż dajmy na to solidną parasolką, pękiem kluczy czy dezodorantem.
Ale, zwłaszcza paralizator budzi wielkie emocje.

- Z powodu nieporozumienia - mówi Juraszek. - Urządzenie, którego użycie doprowadziło do śmierci Polaka na kanadyjskim lotnisku to tzw. taser, który jest bronią. Strzela on ładunkami elektrycznymi o większej sile na odległość. Mogą go używać jedynie służby specjalne, a od niedawna także policja.

Paralizatory, które może kupić każdy dorosły człowiek, by zadziałały wymagają bezpośredniego dotknięcia napastnika. Zasilane bateriami 9 V generują napięcie nawet do pół miliona volt.

- Tak duża liczba może robić wrażenie - mówi Maciej Nowaczewski ze Spy Shop. - Jednak na dłuższą metę jest nieszkodliwa, gdyż towarzyszy jej niewielkie natężenie prądu, które wynosi zwykle kilka tysięcznych ampera. W zależności od długości czasu rażenia, napastnik może doznać krótkotrwałego szoku, zwiotczenia lub skurczu mięśni, a także utraty orientacji.

Trzeba jednak pamiętać, że nawet sprzęty, które można kupić bez zezwolenia, użyte bez faktycznej potrzeby mogą oznaczać konsekwencje karne.

- Chodzi tu o tzw. przekroczenie granic obrony koniecznej - mówi Daniel Kasprzycki, radca prawny. - Napadający musi liczyć się z tym, że będziemy bronić swojej nietykalności czy dobytku, ale jednocześnie środki jakie zastosujemy muszą być adekwatne do zagrożenia. W przeciwnym razie poniesie karę, choć sąd może ją nadzwyczajnie złagodzić lub nawet odstąpić od jej wymierzenia.

To jeden z powodów, dla których posiadanie gazu, paralizatora czy pałki może okazać się pułapką.

- Strach ma wielkie oczy - mówi Magdalena Cieślik. - Ktoś kto czuje się zagrożony na tyle, że nosi w stałej gotowości gaz czy paralizator może łatwo "obronić się" przed nieistniejącym niebezpieczeństwem, a tym samym zaatakować niewinną osobę. Jest i druga strona medalu - posiadanie takiego sprzętu może dawać nadmierne poczucie bezpieczeństwa i skłaniać do wchodzenia w sytuacje, których lepiej byłoby unikać. To z kolei paradoksalnie może uczynić z posiadacza takiego sprzętu łatwiejszą ofiarę.

Zobacz galerię zdjęć przedmiotów, kórymi się bronimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski