Parkują na chodnikach, by nie płacić za strefę. Ile na tym traci miasto?

Zgodnie z przepisami opłatę uiszcza się za zostawienie samochodu w wyznaczonym miejscu. Jeśli zaparkuje się obok, to już nie trzeba przejmować się biletem parkingowym.

- Coraz częściej widzę, jak kierowcy parkują gdzie się da, byle tylko nie płacić za postój - mówi Michał Beim, specjalista od komunikacji miejskiej w Polsce i Niemczech.

Według niego tacy ,,cwaniacy" są nie tylko na Jeżycach, ale na terenie całej strefy.

Takich kierowców może ukarać straż miejska za parkowanie w miejscach niedozwolonych.
- Jednak z moich obserwacji wynika, że nie zawsze potrafi ona podołać temu zadaniu - stwierdza radny Szymon Szynkowski vel Sęk. Według niego straty miasta z powodu nie zapłacenia za postój mogą sięgać nawet półtora miliona złotych.

Natomiast według Przemysława Piweckiego ze straży miejskiej, jej pracownicy nie zawsze mogą w takich sytuacjach interweniować. Wyjaśnia, że zdarza się, że pojazdy są zostawiane na prywatnym gruncie i wówczas strażnicy mają związane ręce.

Zgodnie ze słowami Michała Beima zdarzają się nawet sytuacje, że miejsca w strefie pozostają puste.
- Natomiast obok widać kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt samochodów, których kierowcy chcą uniknąć opłat - zauważa Beim.

Stanisław Gorzelańczyk z rady osiedla Jeżyce dodaje, że pomoc w omijaniu opłat za strefę stała się nową gałęzią przemysłu w tej części miasta. Można wynająć miejsce przy kamienicy, na podwórku. Koszty są kilka razy mniejsze, niż gdy parkuje się w wyznaczonych miejscach.

Natomiast w centrum pojawiły się ogłoszenia firmy, która sprzedaje tańsze abonamenty na strefę. Jej pracownicy wyszukują mieszkańców, którzy nie mają własnych pojazdów, a mogą mieć kartę postojową lokatora. Prawo do jej posiadania jest odsprzedawane chętnemu właścicielowi samochodu.