18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasażer musi sprawdzać, ile naprawdę kosztuje bilet?

Katarzyna Fertsch, Bogna Kisiel
Pasażer prosi w kiosku o bilet komunikacji miejskiej. Raz dostaje taki z nadrukiem MPK, innym razem - ZTM. Do tego zdążył się przyzwyczaić. Nie oznacza to jednak, że nic go już nie zdziwi. Wręcz przeciwnie.

W środę kupuje bilet na linie autobusowe powyżej 10 przystanków i płaci 3,60 złotych. W czwartek, za ten sam bilet musi zapłacić 10 groszy więcej. Czy była w tym czasie jakaś podwyżka? Nie - to raczej efekt bałaganu, jaki panuje w poznańskim systemie sprzedaży biletów.

- Kupiłem bilety autobusowe na odległość powyżej 10 przystanków. Koszt za sztukę: 3,70 złotych. Tymczasem w cenniku na stronie internetowej jest 3,60 złotych. Co więcej, bilety w takiej cenie można nadal kupić. Czy to ukryta podwyżka na pensje dla pracowników ZTM? - pyta Jan Downarowicz, który zwrócił nam uwagę na podwójną cenę biletów.

Oba bilety mają nadruk MPK. Są więc stare, ponieważ te drukowane obecnie czy z automatów biletowych są z symbolem Zarządu Transportu Miejskiego, który od stycznia odpowiada za sprzedaż biletów komunikacji miejskiej. Okazuje się, że te droższe są już nieważne. Pod koniec zeszłego roku radni zdecydowali o obniżeniu ich ceny.

- Nie wiedziałem, że bilety za 3,70 złotych są jeszcze dostępne w kioskach - przyznaje Zbigniew Rusak, szef ZTM-u. - Prosiliśmy kioskarzy o to, by je oddali. Skoro jest taka potrzeba, jeszcze raz zaapelujemy o zwrot starych biletów.

Jak to jednak możliwe, że ponad 8 miesięcy od zmiany taryfy, stare bilety wciąż są dostępne w kioskach? Czy ZTM nie kontroluje, jakimi biletami dysponują kioskarze? I czy oddali te nieważne?

Zdaniem poznańskiego radnego Tomasza Lewandowskiego z klubu LiD wytłumaczenie jest proste. Powodem tej sytuacji może być funkcjonowanie Zarządu Transportu Miejskiego.

- Byłem przeciwny jego powołaniu. Nie było żadnego uzasadnienia utworzenia ZTM, w tym także ekonomicznego - uważa Lewandowski.

A ZTM faktycznie nie ma możliwości kontrolowania kioskarzy. Teraz zaopatrują się oni w bilety w hurtowniach, płacąc za nie z góry. Później nie są w żaden sposób rozliczani ze sprzedanych biletów. ZTM nie miał więc możliwości sprawdzić, czy nieaktualne już bilety są nadal sprzedawane.
Jak zwykle tracą na tym pasażerowie.

- Jeśli przejazd kosztuje 3,60, a on zapłacił o 10 groszy więcej, to pasażer mógłby domagać się od sprzedawcy zwrotu różnicy - mówi Marek Janczyk, miejski rzecznik konsumentów.

Rusak zapewnia, że kontrolerzy honorują zarówno jedne, jak i drugie bilety. Dzięki temu wspaniałomyślnemu gestowi do budżetu miasta wpadło więcej pieniędzy. Ile, tego nikt nie wie, ponieważ ZTM nie ma pojęcia, ile takich biletów jest w obiegu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski