Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patrycja Wyciszkiewicz bierze niedosyt na klatę

Radosław Patroniak
Patrycja Wyciszkiewicz (pierwsza z prawej)
Patrycja Wyciszkiewicz (pierwsza z prawej) Andrzej Banaś
Osiem medali dla Polski podczas zakończonych przed tygodniem w Londynie MŚ w lekkiej atletyce to wynik jak dla mnie imponujący, bo jednak nie jesteśmy krajem zakochanym w Królowej Sportu (w półmilionowym Poznaniu mamy jedynie trzy stadiony z bieżnią).

Warto jednak pamiętać, że połowa tego dorobku to zasługa młociarzy (troje z nich – Paweł Fajdek, Anita Włodarczyk i Malwina Kopron byli w przeszłości związani z Poznaniem), którzy nie są ulubieńcami IAAF i realizatorów transmisji telewizyjnych, ale trudno się dziwić, skoro im jednak nie grozi pożegnanie w stylu Usaina Bolta. Wicemistrz świata w skoku o tyczce, Piotr Lisek, też swego czasu trenował w stolicy Wielkopolski, ale tak naprawdę obecnie z nią może się utożsamiać jedynie Patrycja Wyciszkiewicz.

W ostatnim dniu imprezy podopieczna Edwarda Motyla zdobyła brązowy medal w sztafecie 4x400 m. Sęk w tym, że na bieżni i na podium zabrakło dla niej miejsca, bo trener Aleksander Matusiński zmienił skład sztafety w biegu finałowym. Wynik go obronił, ale tak jak mówi sama zainteresowana trudno teraz się zastanawiać czy z jej udziałem byłby on taki sam, gorszy czy lepszy.

– Nie wiem, które uczucie we mnie przeważało. Na pewno cieszę się z medalu, ale też czuję niedosyt, bo gdybym biegła w finale, byłabym w pełni usatysfakcjonowana. Jak się dowiedziałam, że będzie zmiana, nie byłam uszczęśliwiona, ale wiem, że takie rzeczy trzeba „przyjąć na klatę” i dalej robić swoje. Poza tym sztafeta to zespół, w którym decydujący głos ma zawsze trener – przyznała pochodząca ze Śremu biegaczka i zapowiedziała, że w przyszłym roku jej ambicją będzie start... w biegu indywidualnym na 400 m na ME w Berlinie.

Nasza mistrzyni jednego okrążenia zdaniem jej najbliższych szybko nauczyła się samodzielności. Równie szybko nauczyła się też szacunku dla ludzi i skromności (nie przyszła na konferencję z medalem na szyi). Nic dziwnego, że Tomasz Szponder, prezes AZS Poznań, mówi, że to zawodniczka konstruktywna, a nie roszczeniowa. I oby tak było zawsze.

Źródło: PZLA

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski